Rano Hermiona obudziła się z potwornym bólem głowy i
całkowitą pustką w niej. Chciała się podnieść, ale uniemożliwiły jej to silne
męskie ramiona, które ją obejmowały. Odwróciła się i zobaczyła, że właścicielem
tych ramion jest nie kto inny jak Draco Malfoy. Zdziwiła się, że wcale jej to
nie przeraziło. Wręcz przeciwnie rozczulił ją widok śpiącego blondyna.
Grzywka opadła mu na oczy nadając wygład słodkiego i niegrzecznego
jednocześnie chłopaka. Wyciągnęła rękę, aby mu je odgarnąć i gdy go dotknęła
ten się obudził. Gdy otworzył oczy i zobaczył nad sobą Hermionę uśmiechnął się
pocałował ją lekko w usta i powiedział:
- Dzień Dobry skarbie. Proszę.- podał jej eliksir na
kaca, a brązowooka od razu go wypiła duszkiem.- Ładne wdzianko.- dodał.
Dziewczyna spojrzała na siebie i zarumieniła się,
miała na sobie zieloną koszulę Dracona.
- Czy my…?- zawiesiła głos, ale musiała zadać to
pytanie- No wiesz przespaliśmy się ze sobą?
- Ooo, czyżby Przykładna Panna Granger, Prefekt
Griffindoru nic nie pamiętała?- zakpił.
-Po pierwsze to nie Granger, tylko Riddle, a po drugie
już za niedługo przestanę należeć do tego domu.
-Skąd ta pewność?
- Przecież nazywam się Riddle, jestem potomkiem
Salazara Slytherina, gdzie mogłabym być, jeśli nie w jego domu?
- Wcześniej nie wiedziałaś o tym i byłaś w
Gryffindorze. Przekonamy się za kilka godzin.
- Kilka godzin?- zdziwiła się.- To dziś?
Jedziemy dziś do Hogwartu?
- Tak dziś.
- To dlaczego my jeszcze leżymy? O Merlinie spóźnimy
się!
- Spokojnie już wstajemy. Jest ósma o dziesiątej jest
pociąg więc idź się ubierz i pójdziemy na śniadanie. Aha jeszcze odpowiedź na
twoje pierwsze pytanie. Nie, nie przespaliśmy się ze sobą. Przynajmniej nie w
takim sensie o jakim ty myślałaś, gdy przyszedłem z łazienki ty już spałaś.
-A dlaczego tak w ogóle spałam w twoim pokoju?
- Bo ktoś bardzo mądry zabezpieczył pokój
zaklęciami, których później nie miał siły ściągnąć.
- Aha, to dziękuje za przenocowanie i do zobaczenia za
jakieś dwadzieścia minut.
Hermiona wyszła z pokoju nie patrząc, że nadal jest w
koszuli Dracona. Aby dostać się do swojego pokoju musiała przejść
dziesięć metrów, ale i tak wpadła już przy wejściu na Ginny.
- Hej Mionka. Co ty masz na sobie?
- Cześć. Co?- spojrzała w dół- O nie, zapomniałam się
przebrać. Chodź szybko do środka , zanim mnie ktoś zobaczy.
Weszły do środka, a po chwili panna Weasley zaczęła
maglować brązowooką.
- Po pierwsze, miałaś mi o wszystkim opowiedzieć
wczoraj, ale mnie olałaś i poszłaś sobie z Malfoyem.
-Matko na śmierć zapomniałam. Przepraszam. Skąd
wiedziałaś, że jestem z nim?
- Widzieliśmy was z Blaisem i Teodorem.
- Z kim?- wykrztusiła z niedowierzaniem.- Może mi
jeszcze powiesz, że to z nimi spędziłaś cały dzień i się kolegujecie.
- Jakbyś zgadła. A teraz mów. Pierwsze pytanie kogo to
koszula i czemu masz ją na sobie?
- Już ci odpowiadam, tylko będę się w tym czasie
ubierać, bo się spóźnię, ok.?- mówiąc to ruszyła w kierunku garderoby.- Usiądź
i rozgość się.- rzuciła jeszcze przez ramię.
- OK. To opowiadaj.
- Dobra. Więc to koszula Draco. A mam ją na sobie
dlatego, że się upiłam i nie byłam w stanie otworzyć drzwi od pokoju, więc
Draco zaniósł mnie do siebie i przenocował.
-Czekaj chcesz powiedzieć, że Malfoy nosił cię na
rękach?
-No tak, z ogrodu o ile dobrze pamiętam.
- Nie wierze. Hermiono nie mogę uwierzyć ty i Malfoy.
Kto by pomyślał.
- No bo nie jest do końca tak. Ja w Sylwestra pod Norą
pocałowałam go, bo chciałam zezłościć twojego brata. A wiedziałam, że akurat on
mnie nie odepchnie, bo kilka godzin wcześniej powiedział, że mnie kocha i
dlatego był taki wobec mnie, no wiesz wyzywał mnie i w ogóle. No i mnie
przeprosił.
-C...Co?- wydukała z trudem Ruda.- Malfoy cię przeprosił?
- No sama nadal nie mogę w to uwierzyć. Wczoraj o
ósmej...- przerwała raptownie.- O Salazarze. Wczoraj mieliśmy kolacje z naszymi
rodzicami i rodzeństwem na której mieliśmy się im oficjalnie przedstawić jako
para i oczywiście zapomnieliśmy o niej. Dobra jestem gotowa idziemy?- zapytała
wychodząc z garderoby.
- Idziemy.
Hermiona otworzyła drzwi i ledwie to zrobiła coś, a
raczej ktoś zatkał jej usta słodkim pocałunkiem, blokując dopływ powietrza. Tym
kimś był oczywiście Draco.
- Hej kotku.- przywitał się.
- Cześć. Draco zapomnieliśmy wczoraj o kolacji z
naszymi rodzicami.
- O Merlinie masz rację wytłumaczymy im dzisiaj na
śniadaniu może zrozumieją. No i Czarny Pan nie będzie mógł się gniewać na swoją
najmłodszą córeczkę, gdy ta będzie patrzeć na niego wzrokiem Cocker Spaniela.-
zaśmiał się.- Cześć Ruda.- dodał bo dopiero ją zauważył.
- He...hej.- odpowiedziała zszokowana dziewczyna.
Malfoy się z nią przywitał? Dziś to już ją chyba nic nie zaskoczy.
- To co idziemy w końcu na to śniadanie?-
zapytała panna Riddle.
- Jasne.
Ruszyli w kierunku jadalni i po chwili przechodzili
już przez drzwi. Byli pod ostrzałem spojrzeń. W końcu nie codziennie widzi się
dwóch zajadłych wrogów jako parę i zdrajczynię krwi w siedzibie samego
Voldemorta. Cała trójka niewiele sobie robiła z tych spojrzeń i ruszyła do tej
części stołu, gdzie czekali na nic Camile, Laura, Blaise,
Pansy, Erik i Teodor. Tu dosiadła się Ginny, a
pozostała dwójka, wciąż trzymając się za rękę poszła w kierunku Czarnego Pana,
obok którego siedziała pani Riddle i Malfoyowie, aby wytłumaczyć się z
wczorajszej nieobecności.
- Dzień Dobry.- powiedzieli jednocześnie.
- Tato- zaczęła Hermiona- My wczoraj byliśmy w Drehans
i kompletnie straciliśmy poczucie czasu. Przepraszamy, ale zapomnieliśmy na
śmierć o tej kolacji.
- Nie tłumaczcie się. Przecież nic takiego się nie
stało. Każdy na prawo zapomnieć. A co do tej kolacji to możemy ją
zorganizować kiedy indziej, albo możecie przedstawić się nawet teraz. Jak
wolicie?
- To co teraz czy później?- zapytał chłopak.
- Teraz, miejmy już to z głowy. Więc mamo,
tato chciałabym przedstawić wam mojego nowego chłopaka.- pokazała na Dracona.
- Opiekuj się nią dobrze, bo inaczej będziesz miał ze
mną do czynienia.- Czarny Pna pogroził mu żartobliwie palcem.
- Będę. Najlepiej jak potrafię.
-Mów mi mamo.- powiedziała Amanda.
-Mamo!- oburzyła się Hermiona. Nie byli nawet
zaręczeni, a jej matka wyskakuje z czymś takim.
- Dobrze… mamo.-powiedział grzecznie chłopak.- Mamo,
tato wam również chcę przedstawić moją nową dziewczynę.
- Miło nam Hermiono.- powiedział Lucjusz.
- To prawda.- dodała Narcyza.
- No to skoro mamy to już za sobą, to idźcie coś zjeść
bo jak tak dalej pójdzie to spóźnimy się na pociąg.
Oboje podeszli do stolika, gdzie z uśmiechami na
twarzach powitali ich przyjaciele.
Kilka minut po dziewiątej skończyło się śniadanie i
zaczął się typowy rozgardiasz. Wszycy biegali po całej rezydencji i szukali
swoich rzeczy. Hermiona od razu pobiegła do swojego pokoju. Przez to całe zamieszanie
z Malfoyem nie zdążyła nawet trochę się spakować, a teraz było już za późno, by
wybierać poszczególne rzeczy, które weźmie do szkoły, więc po prostu użyła
zaklęcia zwiększająco zmniejszającego i przeniosła całą swoją garderobę do
kufra. Wyszła z pokoju, a za nią lewitował jej kufer. Przy głównym wejściu,
gdzie mieli się spotkać, była za dwadzieścia dziesiąta. Stali tam już
wszyscy z wyjątkiem dwóch latorośli Malfoyów. Podeszła do Ginny
rozmawiającej z Blaisem i Teodorem. Był to dla niej dość dziwny widok.
Ale równie dziwnie pewnie wyglądała ona całująca się z
Malfoyem.
- O, Miona. Może ty mi powiesz, gdzie podziewa się
twój książę?- Blaise jak zwykle miał dużo do powiedzenia.
- No nie wiem, nie wiem Zabini. Może cos mu się
stało.- zapytała z udawanym smutkiem.- I co ja teraz zrobię?
- Cóż... Będziesz mogła zabawić się w pielegniarkę-
chłopak uśmiechnął się dwuznacznie, a Hermiona spłonęła rumieńcem. Już miała mu
odpyskować, gdy nagle usłyszała głos za sobą.
- Spadaj Diable. Hermiona jest moja, nie podziele się
z tobą.- odezwał się blondyn
- Szkoda, a już miałem nadzieję.- odpowiedział brunet
z trudem zachowując powagę, a Ginny i Teo przysłuchujący się tej rozmowie w
ogóle nie ukrywali swojego rozbawienia i pokładali się ze śmiechu widząc
zażenowaną minę panny Riddle.
- Obaj jesteście nienormalni.- mruknęła.
- Oj kotku, nie denerwuj się. - powiedział blondyn
całując ją w policzek.
Byli już wszyscy. Rodzice czekali już, aby się
pożegnać. Hermiona podeszła z Pansy i przytuliła rodziców.
-Do widzenia i do zobaczenia w Wielkanoc.- pożegnała
się.
- Miłego semestru.
- Dzięki.
Gdy wszyscy już się pożegnali uczniowie Hogwartu
wyszli na zewnątrz w towarzystwie Lucjusza, Narcyzy i Severusa, którzy mieli
eskortować na dworzec. Za bramą teleportowali się bezpośrednio w ciemny zaułek
tuż przy wejściu. Po przekroczeniu magicznej bariery szybko ruszyli do pociągu,
ponieważ zostało im tylko pięć minut do odjazdu. Każda osoba, która ich mijała
wytrzeszczała oczy na ich widok. W końcu nie często można spotkać kujonicę Granger
i Ginny Weasley w towarzystwie kilku nieznajomych i największych Ślizgońskich
wrogów. Jednak spojrzenia rzucanie prze Dracona, Blaisea, Teo i Erika
skutecznie odbierały chęci ciekawskim do zadawania pytań. W końcu znaleźli
wolny przedział na prawie samym końcu. Powiększyli go magicznie, aby było im
wygodnie w dziewiątkę oraz zabezpieczyli zaklęciem, żeby nikt im nie
przeszkadzał. Podróż minęła im szybko na grze w magicznego pokera. W Hogsmeade lekko mżyło więc w szkole
pojawili się trochę mokrzy. Teodor, Blaise, Ginny i Draco poszli do Wielkiej
Sali, a Hermiona z Pansy, Laurą, Camile i Erikiem ustali z boku czekając aż
McGonagall wezwie ich na salę. Gdy wstał Dumbeldore wszystkie szmery jak
zwykle ucichły.
-Witajcie w szkole po przerwie świątecznej. Mam nadzieję, że wypoczęliście i nabraliście sił na dalszą naukę. Wiem, że jesteście głodni, ale zanim zjemy obiad po raz pierwszy w historii dojdzie do ponownego wyboru domu oraz dojdzie do nas kilku nowych starszych uczniów. Zapraszam was na jedyną w swoim rodzaju Ceremonię Przydziału.
-Witajcie w szkole po przerwie świątecznej. Mam nadzieję, że wypoczęliście i nabraliście sił na dalszą naukę. Wiem, że jesteście głodni, ale zanim zjemy obiad po raz pierwszy w historii dojdzie do ponownego wyboru domu oraz dojdzie do nas kilku nowych starszych uczniów. Zapraszam was na jedyną w swoim rodzaju Ceremonię Przydziału.
Na środek wyszła opiekunka Gryfindorru i postawiła na
środku stołek z Tiarą.
- Zapraszam na salę Laurę Katerine Malfoy, Camile
Snape, Hermionę Jane Riddle. Pansy Riddle i Erika Riddle’a.
Na każdą z wyczytanych osób wszyscy patrzyli z
niedowierzaniem. W ostrzale spojrzeń znaleźli się również Draco i Snape. Ci
dwóch uśmiechali się tylko złośliwie. Pierwsza na głowę Tiarę założyła Laura.
Ledwo musnęła jej długi blond włosy, a już wydarła się
-SLYTHERIN!!!
Slizgoni natychmiast nagrodzili brawami nową
członkinię domu węża. Następna była Camile i również znalazła się w
Slytherinie. Gdy Tiara znalazła się na głowie najmłodszej pannie Riddle
kapelusz nie mógł sobie odmówić pogawędki.
- Kogo ja widzę? Hermiona
Granger?
- Riddle czapko, Riddle.
- Nie denerwuj się już. Bardzo się zmieniłaś. Nie ma w
tobie już nic z tej małej pierwszoklasistki. Nie pozostawiasz mi wyboru. Oj,
nie zostawiasz.
- Dalej i tak już obie wiemy gdzie trafię. Nie mam
całego dnia.
-SLYTHERIN!!!
Ślizgoni powariowali, a ich euforię jeszcze bardziej
powiększyło trafienie pozostałej dwójki Riddle’ów do ich domu. Gryfoni
patrzyli z niedowierzanie i szokiem na twarzach jak ich Hermiona idzie z
szerokim uśmiechem na twarzy w stronę domu węża, siada koło Malfoya, a
ten ją całuje ją w usta i nie zostaje odepchnięty, a wręcz przeciwnie przytula
go.
Tymczsem przy stole Slytherina już planowano
imprezę z okazji dołączenia pięciu osób do ich domu. Nie zwracali uwagi
na to, że jest dopiero popołudnie- i tak zamierzali imprezować do
białego rana. Po obiedzie udali się do swojego Pokoju Wspólnego i zaczęły
się spontaniczne przygotowywania do zabawy. Po kilku godzinach wszystko było
gotowe i wszystko zaczynało się powoli rozkręcać. Byli wszyscy Ślizgoni plus
jedna Gryfonka- Ginewra Weasley. Nikt jej jednak się nie czepiał, bo widzieli,
że została zaproszona i ma dobre kontakty z Malfoy'ami, Riddle'ami, Blaisem i
Camile. Ci śmielsi nawet ją zagadywali. Tak więc wszyscy świetnie się bawili i odbyło
się bez żadnych przepychanek. Jednak wiele Ślizgonek patrzyło
zazdrośnie na Hermionę w ramionach Draco. Kilka z nich patrzyło też pożądliwym
wzrokiem na Erika, Blaisa i Teodor. Ci jednak niewiele sobie z tego robili i
bawili się dalej. Po czwartej wszyscy zaczęli się rozchodzić. Gdy już
prawie nikogo nie było Draco odprowadził Hermionę pod drzwi dormitorium i
pożegnał słodkim całusem.
- Spij dobrze.- szepnął i poszedł kierunku pokoju,
który dzielił z Blaisem, Teo i Erikiem.
Hermiona weszła do środka, uśmiechnęła się blado do
dziewczyn i powiedziała.
- Hej. Jak wam się podobało?
- Było super. - powiedziała Laura
- Mi też się podobało. Sorry, ale padam z nóg, idę
spać. Dobranoc.- mruknęła i rzuciła się na łóżko w ubraniach. Po chwili już
spała.
*******
Draco wszedł do pokoju i zobaczył, że jego przyjaciele
są już w pokoju, ale brakuje jeszcze Erika.
- Draco...- zaczął niepewnie Blaise- Jak ci idzie
zakład?
- Świetnie. Wprawdzie nadal jesteśmy parą
tylko oficjalnie, ale Hermiona powiedziała mi wczoraj, że coś do mnie
czuje, tylko nie jest jeszcze pewna swoich uczuć. Więc coś mi się wydaje,k że
jednak stawiacie mi Ognistą. - uśmiechnął się z satysfakcją.
- Wiesz, możesz to sobie odpuścić, bo obaj doszliśmy
do wniosku, że to bez sensu i tylko zranimy ją niepotrzebnie. - tym razem
odezwał się Teodor.
- Tchórzycie? Zapomnijcie, że zrezygnuję. Zakład to
zakład. Nie można się z tego wycofać.
- Ale...- spróbował Blaise, ale blondyn od razu
mu przerwał.
- Dość tej gadki szmatki. Znacie moje zdanie. Koniec
kropka. Idę się myć.
Powiedziawszy to wszedł do łazienki.
- Mówiłem ci, że tak będzie. Znacie moje zdanie.
Koniec kropka.- przedrzeźniał go Teo.
- Zawsze można mieć nadzieję.- westchnął w odpowiedzi
chłopak.- Idę spać. Dobranoc.
- Dobranoc.- mruknął i odwrócił się na drugi bok.