6 stycznia 2015

Pustka

Muzyka
Snuła się ciemnym korytarzem. Ostatnio przez cały czas chodziła bez celu po tym budynku. Wszędzie było cicho. Nawet skrzatów nie było słychać. To było najgorsze - ta straszna przejmująca cisza.
A przecież jeszcze kilka tygodni temu ten dom tętnił życiem. Przyjaciele składali liczne wizyty. Jednak gdy jego zabrakło wszystko ucichło. Hermiona nie miała siły udawać, że wszystko jest tak jak dawniej. Nie było. I już nigdy nie będzie. To po prostu nie jest możliwe. Nic nie przywróci mu życia.
Szła i zastanawiała się kiedy przestała nazywać to miejsce domem. Teraz był jak skorupa, pusta i nie zamieszkała w środku, jakby spustoszona przez jakąś mroczną siłę. Pamiętała jak go urządzali. Wszystko wspólnie planowali. Razem wybierali wszystkie meble i każdy nawet najmniejszy dodatek, który uzupełniał wnętrze. Chcieli, aby było tu jasno i przestronnie. Aby ich dzieci, które planowali w przyszłości, czuły się tu szczęśliwe i bezpieczne.
Dzieci... Dwa tygodnie po jego pogrzebie dowiedziała się, że jest w ciąży. Siódmy tydzień. Gdyby tu był na pewno by się cieszył. Gdy lekarz powiedział jej o tym o mało co nie wybuchła histerycznym płaczem. Dlaczego teraz? Czemu nie dane było mu tego chociażby usłyszeć? Dodatkowo dowiedziała się, że ciąża jest zagrożona i musi na siebie uważać. Była szczęśliwa, czuła jakby to od niego dostała prezent z nieba. Ma w sobie małego aniołka. Jego cząstkę .Chce zapewnić mu szczęśliwe życie, chociaż jej już nigdy nie będzie takie w pełni...
"Dlaczego zostawiłeś mnie tu samą Draco?" - pomyślała i natychmiast pożałowała, że choćby w myślach wypowiedziała to imię. Nigdy nie wypowiadała jego imienia, ani nawet nie wspominała w myślach, ponieważ sprawiało jej to ból psychiczny i fizyczny. Ale już za późno. Nie wymaże własnych myśli. Przekroczyła wytyczoną sobie własną granicę bezpieczeństwa.  Miała wrażenie, że się dusi, zaczęła spazmatycznie łapać powietrze. Wrażenie, że poszczególne części jej ciała odlatują w przestworza tylko wzmogły jej strach. Nawiedzały ją kolejne obrazy przedstawiające go. Szkoła... Pierwsze spotkanie w pociągu... Atak hipogryfa... Wojna na korytarzu... Patrol... Pierwszy pocałunek w bibliotece... Zakończenie szkoły... Chwila, gdy prosi ją o rękę... Wspólne urządzanie domu... Ślub... Jego ciało leży bezwładne w trumnie, jeszcze bladsze niż zazwyczaj...
Nagle jej brzuch przeszyła wstęga okropnego bólu. Upadła na podłogę i zwinęła się w kłębek. Ból był nie do wytrzymania. Ostatkiem sił wysłała patronusa do magomedyka. Poczuła na swoich nogach lepką ciecz. Spojrzała w dół. Krew. "Nie.. Nie... Błagam nie... Proszę tylko nie to..." błagała w myślach a po jej policzkach poleciały słone łzy. "Gdyby tu był starł by je" pomyślała.
W takim właśnie stanie znalazł ją lekarz po krótkim badaniu tylko potwierdził to, co ona sama już wiedziała.
Najważniejsza dla niej osoba na świecie zniknęła. Jej aniołka już nie ma. Odleciał.... Jest tam na górze...
Mężczyzna pomógł położyć jej się do łóżka i udał się do kliniki.
Hermiona leżała nieruchomo. Obydwie najważniejsze osoby w jej życiu opuściły ją.  Były teraz razem tam na górze...
Wstała z łóżka i poszukała wzrokiem różdżki. Leżała na szafce obok. Wzięła ją do ręki i wycelowała w siebie,  myśląc o bólu który będzie ceną za słowa, które zaraz powie. Jednak ona już go nie poczuje... Będzie już z nimi.
-Kocham cię Draco. Avada Kedavra.
*******
Hej. To moja pierwsza miniaturka. 
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ;3 
Czekam na wasze opinie w komentarzach.
 To naprawdę pomaga i motywuje do dalszej pracy ;)
Całuję 
Ever :*