13 maja 2014

Rozdział VII

Rano Hermiona obudziła się z potwornym bólem głowy i całkowitą pustką w niej. Chciała się podnieść, ale uniemożliwiły jej to silne męskie ramiona, które ją obejmowały. Odwróciła się i zobaczyła, że właścicielem tych ramion jest nie kto inny jak Draco Malfoy. Zdziwiła się, że wcale jej to nie przeraziło. Wręcz przeciwnie rozczulił ją widok śpiącego blondyna. Grzywka  opadła mu na oczy nadając wygład słodkiego i niegrzecznego jednocześnie chłopaka. Wyciągnęła rękę, aby mu je odgarnąć i gdy go dotknęła ten się obudził. Gdy otworzył oczy i zobaczył nad sobą Hermionę uśmiechnął się pocałował ją lekko w usta i powiedział:
- Dzień Dobry skarbie. Proszę.- podał jej eliksir na kaca, a brązowooka od razu go wypiła duszkiem.- Ładne wdzianko.- dodał.
Dziewczyna spojrzała na siebie i zarumieniła się, miała na sobie zieloną koszulę Dracona.
- Czy my…?- zawiesiła głos, ale musiała  zadać to pytanie- No wiesz przespaliśmy się ze sobą?
- Ooo, czyżby Przykładna Panna Granger, Prefekt Griffindoru  nic nie pamiętała?- zakpił.
-Po pierwsze to nie Granger, tylko Riddle, a po drugie już za niedługo przestanę należeć do tego domu.
-Skąd ta pewność?
- Przecież nazywam się Riddle, jestem potomkiem Salazara Slytherina, gdzie mogłabym być, jeśli nie w jego domu?
- Wcześniej nie wiedziałaś o tym i byłaś w Gryffindorze. Przekonamy się za kilka godzin.
- Kilka godzin?- zdziwiła się.-  To dziś? Jedziemy dziś do Hogwartu?
- Tak dziś.
- To dlaczego my jeszcze leżymy? O Merlinie spóźnimy się!
- Spokojnie już wstajemy. Jest ósma o dziesiątej jest pociąg więc idź się ubierz i pójdziemy na śniadanie. Aha jeszcze odpowiedź na twoje pierwsze pytanie. Nie, nie przespaliśmy się ze sobą. Przynajmniej nie w takim sensie o jakim ty myślałaś, gdy przyszedłem z łazienki ty już spałaś.
-A dlaczego tak w ogóle spałam w twoim pokoju?
- Bo ktoś bardzo mądry  zabezpieczył pokój zaklęciami, których później nie miał siły ściągnąć.
- Aha, to dziękuje za przenocowanie i do zobaczenia za jakieś dwadzieścia minut.
Hermiona wyszła z pokoju nie patrząc, że nadal jest w koszuli Dracona.  Aby dostać się do swojego pokoju musiała przejść dziesięć metrów, ale i tak wpadła już przy wejściu na Ginny.
- Hej Mionka. Co ty masz na sobie?
- Cześć. Co?- spojrzała w dół- O nie, zapomniałam się przebrać. Chodź szybko do środka , zanim mnie ktoś zobaczy.
Weszły do środka, a po chwili panna Weasley zaczęła maglować brązowooką.
- Po pierwsze, miałaś mi o wszystkim opowiedzieć wczoraj, ale mnie olałaś i poszłaś sobie z Malfoyem.
-Matko na śmierć zapomniałam. Przepraszam. Skąd wiedziałaś, że jestem z nim?
- Widzieliśmy was z Blaisem i Teodorem.
- Z kim?- wykrztusiła z niedowierzaniem.- Może mi jeszcze powiesz, że to z nimi spędziłaś cały dzień i się kolegujecie.
- Jakbyś zgadła. A teraz mów. Pierwsze pytanie kogo to koszula i czemu masz ją na sobie?
- Już ci odpowiadam, tylko będę się w tym czasie ubierać, bo się spóźnię, ok.?- mówiąc to ruszyła w kierunku garderoby.- Usiądź i rozgość się.- rzuciła jeszcze przez ramię.
- OK. To opowiadaj.
- Dobra. Więc to koszula Draco. A mam ją na sobie dlatego, że się upiłam i nie byłam w stanie otworzyć drzwi od pokoju, więc Draco zaniósł mnie do siebie i przenocował.
-Czekaj chcesz powiedzieć, że Malfoy nosił cię na rękach?
-No tak, z ogrodu o ile dobrze pamiętam. 
- Nie wierze. Hermiono nie mogę uwierzyć ty i Malfoy. Kto by pomyślał.
- No bo nie jest do końca tak. Ja w Sylwestra pod Norą pocałowałam go, bo chciałam zezłościć twojego brata. A wiedziałam, że akurat on mnie nie odepchnie, bo kilka godzin wcześniej powiedział, że mnie kocha i dlatego był taki wobec mnie, no wiesz wyzywał mnie i w ogóle. No i mnie przeprosił.
-C...Co?- wydukała z trudem Ruda.- Malfoy cię przeprosił? 
- No sama nadal nie mogę w to uwierzyć. Wczoraj o ósmej...- przerwała raptownie.- O Salazarze. Wczoraj mieliśmy kolacje z naszymi rodzicami i rodzeństwem na której mieliśmy się im oficjalnie przedstawić jako para i oczywiście zapomnieliśmy o niej. Dobra jestem gotowa idziemy?- zapytała wychodząc z garderoby.
- Idziemy.
Hermiona otworzyła drzwi i ledwie to zrobiła coś, a raczej ktoś zatkał jej usta słodkim pocałunkiem, blokując dopływ powietrza. Tym kimś był oczywiście Draco. 
- Hej kotku.- przywitał się.
- Cześć. Draco zapomnieliśmy wczoraj o kolacji z naszymi rodzicami.
- O Merlinie masz rację wytłumaczymy im dzisiaj na śniadaniu może zrozumieją. No i Czarny Pan nie będzie mógł się gniewać na swoją najmłodszą córeczkę, gdy ta będzie patrzeć na niego wzrokiem Cocker Spaniela.- zaśmiał się.- Cześć Ruda.- dodał bo dopiero ją zauważył.
- He...hej.- odpowiedziała zszokowana dziewczyna. Malfoy się z nią przywitał? Dziś to już ją chyba nic nie zaskoczy.
- To co idziemy w końcu na to  śniadanie?- zapytała panna Riddle.
- Jasne.
Ruszyli w kierunku jadalni i po chwili przechodzili już przez drzwi. Byli pod ostrzałem spojrzeń. W końcu nie codziennie widzi się dwóch zajadłych wrogów jako parę i zdrajczynię krwi w siedzibie samego Voldemorta. Cała trójka niewiele sobie robiła z tych spojrzeń i ruszyła do tej części stołu, gdzie czekali na nic Camile, Laura, Blaise, Pansy,  Erik  i Teodor.  Tu dosiadła się Ginny, a pozostała dwójka, wciąż trzymając się za rękę poszła w kierunku Czarnego Pana, obok którego siedziała pani Riddle i Malfoyowie, aby wytłumaczyć się z wczorajszej nieobecności.
- Dzień Dobry.- powiedzieli jednocześnie.
- Tato- zaczęła Hermiona- My wczoraj byliśmy w Drehans i kompletnie straciliśmy poczucie czasu. Przepraszamy, ale zapomnieliśmy na śmierć o tej kolacji.
- Nie tłumaczcie się. Przecież nic takiego się nie stało. Każdy na prawo zapomnieć.  A co do tej kolacji to możemy ją zorganizować kiedy indziej, albo możecie przedstawić się nawet teraz. Jak wolicie?
- To co teraz czy później?- zapytał chłopak.
-  Teraz, miejmy już to z głowy. Więc mamo, tato chciałabym przedstawić wam mojego nowego chłopaka.- pokazała na Dracona.
- Opiekuj się nią dobrze, bo inaczej będziesz miał ze mną do czynienia.- Czarny Pna pogroził mu żartobliwie palcem.
- Będę. Najlepiej jak potrafię.
-Mów mi mamo.- powiedziała Amanda.
-Mamo!- oburzyła się Hermiona. Nie byli nawet zaręczeni, a jej matka wyskakuje z czymś takim.
- Dobrze… mamo.-powiedział grzecznie chłopak.- Mamo, tato wam również chcę przedstawić moją nową dziewczynę.
- Miło nam Hermiono.- powiedział Lucjusz.
- To prawda.- dodała Narcyza.
- No to skoro mamy to już za sobą, to idźcie coś zjeść bo jak tak dalej pójdzie to spóźnimy się na pociąg.
Oboje podeszli do stolika, gdzie z uśmiechami na twarzach powitali ich przyjaciele.

Kilka minut po dziewiątej skończyło się śniadanie i zaczął się typowy rozgardiasz. Wszycy biegali po całej rezydencji i szukali swoich rzeczy. Hermiona od razu pobiegła do swojego pokoju. Przez to całe zamieszanie z Malfoyem nie zdążyła nawet trochę się spakować, a teraz było już za późno, by wybierać poszczególne rzeczy, które weźmie do szkoły, więc po prostu użyła zaklęcia zwiększająco zmniejszającego i przeniosła całą swoją garderobę do kufra. Wyszła z pokoju, a za nią lewitował jej kufer. Przy głównym wejściu, gdzie mieli się spotkać, była za dwadzieścia dziesiąta. Stali tam już  wszyscy z wyjątkiem dwóch latorośli Malfoyów. Podeszła do Ginny rozmawiającej z Blaisem i Teodorem. Był to dla niej dość dziwny widok.
Ale równie dziwnie pewnie wyglądała ona całująca się z Malfoyem.
- O, Miona. Może ty mi powiesz, gdzie podziewa się twój książę?- Blaise jak zwykle miał dużo do powiedzenia.
- No nie wiem, nie wiem Zabini. Może cos mu się stało.- zapytała z udawanym smutkiem.- I co ja teraz zrobię?
- Cóż... Będziesz mogła zabawić się w pielegniarkę- chłopak uśmiechnął się dwuznacznie, a Hermiona spłonęła rumieńcem. Już miała mu odpyskować, gdy nagle usłyszała głos za sobą.
- Spadaj Diable. Hermiona jest moja, nie podziele się z tobą.- odezwał się blondyn
- Szkoda, a już miałem nadzieję.- odpowiedział brunet z trudem zachowując powagę, a Ginny i Teo przysłuchujący się tej rozmowie w ogóle nie ukrywali swojego rozbawienia i pokładali się ze śmiechu widząc zażenowaną minę panny Riddle.
- Obaj jesteście nienormalni.- mruknęła.
- Oj kotku, nie denerwuj się. - powiedział blondyn całując ją w policzek.
Byli już wszyscy.  Rodzice czekali już, aby się pożegnać. Hermiona podeszła z Pansy i przytuliła rodziców.
-Do widzenia i do zobaczenia w Wielkanoc.- pożegnała się.
- Miłego semestru.
- Dzięki.
 Gdy wszyscy już się pożegnali uczniowie Hogwartu wyszli na zewnątrz w towarzystwie Lucjusza, Narcyzy i Severusa, którzy mieli eskortować na dworzec. Za bramą teleportowali się bezpośrednio w ciemny zaułek tuż przy wejściu. Po przekroczeniu magicznej bariery szybko ruszyli do pociągu, ponieważ zostało im tylko pięć minut do odjazdu. Każda osoba, która ich mijała wytrzeszczała oczy na ich widok. W końcu nie często można spotkać kujonicę Granger i Ginny Weasley w towarzystwie kilku nieznajomych i największych Ślizgońskich wrogów. Jednak spojrzenia rzucanie prze Dracona, Blaisea, Teo i Erika skutecznie odbierały chęci ciekawskim do zadawania pytań. W końcu znaleźli wolny przedział na prawie samym końcu. Powiększyli go magicznie, aby było im wygodnie w dziewiątkę oraz zabezpieczyli zaklęciem, żeby nikt im nie przeszkadzał. Podróż minęła im szybko na grze w magicznego pokera. W Hogsmeade lekko mżyło więc w szkole pojawili się trochę mokrzy. Teodor, Blaise, Ginny i Draco poszli do Wielkiej Sali, a Hermiona z Pansy, Laurą, Camile i Erikiem ustali z boku czekając aż McGonagall  wezwie ich na salę. Gdy wstał Dumbeldore wszystkie szmery jak zwykle ucichły.
-Witajcie w szkole po przerwie świątecznej. Mam nadzieję, że wypoczęliście i nabraliście sił na dalszą naukę. Wiem, że jesteście głodni, ale zanim zjemy obiad po raz pierwszy w historii dojdzie do ponownego wyboru domu oraz dojdzie do nas kilku nowych starszych uczniów. Zapraszam was na jedyną w swoim rodzaju Ceremonię Przydziału.
Na środek wyszła opiekunka Gryfindorru i postawiła na środku stołek z Tiarą.
- Zapraszam na salę Laurę Katerine Malfoy, Camile Snape, Hermionę Jane Riddle. Pansy Riddle i Erika Riddle’a.
Na każdą z wyczytanych osób wszyscy patrzyli z niedowierzaniem. W ostrzale spojrzeń znaleźli się również Draco i Snape. Ci dwóch uśmiechali się tylko złośliwie. Pierwsza na głowę Tiarę założyła Laura. Ledwo musnęła jej długi blond włosy, a już wydarła się
-SLYTHERIN!!!
Slizgoni natychmiast nagrodzili brawami nową członkinię domu węża.  Następna była  Camile i również znalazła się w Slytherinie. Gdy Tiara znalazła się na głowie najmłodszej pannie Riddle kapelusz nie mógł sobie odmówić pogawędki.
- Kogo ja widzę? Hermiona Granger?
- Riddle czapko, Riddle.
- Nie denerwuj się już. Bardzo się zmieniłaś. Nie ma w tobie już nic z tej małej pierwszoklasistki. Nie pozostawiasz mi wyboru. Oj, nie zostawiasz.
- Dalej i tak już obie wiemy gdzie trafię. Nie mam całego dnia.
-SLYTHERIN!!!
Ślizgoni powariowali, a ich euforię jeszcze bardziej powiększyło trafienie pozostałej dwójki Riddle’ów do ich domu.  Gryfoni patrzyli z niedowierzanie i szokiem na twarzach jak ich Hermiona idzie z szerokim uśmiechem  na twarzy w stronę domu węża, siada koło Malfoya, a ten ją całuje ją w usta i nie zostaje odepchnięty, a wręcz przeciwnie przytula go.


Tymczsem przy stole Slytherina już planowano imprezę  z okazji dołączenia pięciu osób do ich domu. Nie zwracali uwagi na to, że jest dopiero popołudnie- i tak zamierzali imprezować do białego rana.  Po obiedzie udali się do swojego Pokoju Wspólnego i zaczęły się spontaniczne przygotowywania do zabawy. Po kilku godzinach wszystko było gotowe i wszystko zaczynało się powoli rozkręcać. Byli wszyscy Ślizgoni plus jedna Gryfonka- Ginewra Weasley. Nikt jej jednak się nie czepiał, bo widzieli, że została zaproszona i ma dobre kontakty z Malfoy'ami, Riddle'ami, Blaisem i Camile. Ci śmielsi nawet ją zagadywali. Tak więc wszyscy świetnie się bawili i odbyło się bez żadnych przepychanek.  Jednak wiele Ślizgonek patrzyło zazdrośnie na Hermionę w ramionach Draco. Kilka z nich patrzyło też pożądliwym wzrokiem na Erika, Blaisa i Teodor. Ci jednak niewiele sobie z tego robili i bawili się dalej.  Po czwartej wszyscy zaczęli się rozchodzić. Gdy już prawie nikogo nie było Draco odprowadził Hermionę pod drzwi dormitorium i pożegnał słodkim całusem.
- Spij dobrze.- szepnął i poszedł kierunku pokoju, który dzielił z Blaisem, Teo i Erikiem.
Hermiona weszła do środka, uśmiechnęła się blado do dziewczyn i powiedziała.
- Hej. Jak wam się podobało?
- Było super. - powiedziała Laura
- Mi też się podobało. Sorry, ale padam z nóg, idę spać. Dobranoc.- mruknęła i rzuciła się na łóżko w ubraniach. Po chwili już spała.
*******


Draco wszedł do pokoju i zobaczył, że jego przyjaciele są już w pokoju, ale brakuje jeszcze Erika.
- Draco...- zaczął niepewnie Blaise- Jak ci idzie zakład?
- Świetnie. Wprawdzie nadal jesteśmy parą tylko oficjalnie, ale Hermiona powiedziała mi wczoraj, że coś do mnie czuje, tylko nie jest jeszcze pewna swoich uczuć. Więc coś mi się wydaje,k że jednak stawiacie mi Ognistą. - uśmiechnął się z satysfakcją.
- Wiesz, możesz to sobie odpuścić, bo obaj doszliśmy do wniosku, że to bez sensu i tylko zranimy ją niepotrzebnie. - tym razem odezwał się Teodor.
- Tchórzycie? Zapomnijcie, że zrezygnuję. Zakład to zakład. Nie można się z tego wycofać.
- Ale...- spróbował Blaise, ale blondyn od razu mu przerwał.
- Dość tej gadki szmatki. Znacie moje zdanie. Koniec kropka. Idę się myć.
 Powiedziawszy to wszedł do łazienki.
- Mówiłem ci, że tak będzie. Znacie moje zdanie. Koniec kropka.- przedrzeźniał go Teo.
- Zawsze można mieć nadzieję.- westchnął w odpowiedzi chłopak.- Idę spać. Dobranoc.
- Dobranoc.- mruknął i odwrócił się na drugi bok.

 *******

Hej. przepraszam, że tak krótko i późno. Miałam straszny "opór" przy pisaniu tego rozdziału. W dodatku wena robiła sobie wycieczki i traktowała mnie jak hotel. Mam nadzieję, że następny będzie szybciej i będzie szybciej.
Sciskam
Ever :*