Rano, gdy Hermiona się obudziła i otworzyła oczy uznała, że
jeszcze śni gdy rozejrzała się po pokoju, a potem dotarły do jej świadomości
wczorajsze wydarzenia. Voldemort jest
jej ojcem... Siostra bliźniaczka... Jest czystej krwi... Ma starszego brata...
Bal Bożonarodzeniowy... A na nim Snape z córką, Bellatrix, Malfoy. Gdy wyobraziła
sobie jego minę, gdy dowie się kim jest druga z córek jego Pana zaczęła się
śmiać, nie mogła się opanować. Obudziła tym Pansy.
- Hej, co ci tak wesoło?
- Nic... tylko... wyobraziłam... sobie... minę... Malfoya...
jak... mnie... zobaczy.- wykrztusiła pomiędzy kolejnymi skurczami przepony.
- Masz rację- i również zaczęła się śmiać. Gdy
chichotały do pokoju wszedł po cichu wysoki, dobrze zbudowany czarnowłosy
chłopak o brązowych oczach.
- Witajcie siostrzyczki, cieszę się, że jest wam
wesoło-uśmiechnął
-Erik!- krzyknęła Pansy i podbiegła do chłopaka, aby go
wyściskać. Hermiona siedziała i spoglądała nieśmiało na niego.
- A tu moja druga, zaginiona, młodsza siostrzyczka! -gdy to
mówił uśmiechał się szczerze. Podszedł do dziewczyny i złapał ja w tali okręcając
ją kilka razy wokół własnej osi i krzycząc- Nareszcie Cie znaleźli. Już po woli
traciłem na to nadzieję.
- No, ale jestem.
-W końcu.- powiedzieli chórem Pansy i Erik, wywołując salwę
śmiechu.
W tym momencie do pokoju wszedł ich ojciec.
-Widzę, że się już poznaliście. Zadowoleni z rodzeństwa?-
zażartował.
- Najlepsze pod słońcem.- powiedziała Miona.
Przysłać wam skrzata z obiadem?
-Obiadem?- zapytała zdziwiona Pansy.
-Tak- odpowiedział, a widząc zagubione miny swoich pociech
dodał- Niech zgadnę, dopiero wstaliście?
Odpowiedziało mu kiwnięcie głową przez dziewczyny.
- W każdym bądź razie smacznego.- powiedział i wyszedł.
-Erik, zjesz z nami? - spytała Hermiona.
- No jakże mógłbym ci odmówić.
Po chwili skrzat przyniósł im jedzenie. Postanowili zjeść na
balkonie, który zaczarowali tak, aby był zabudowany i było tam ciepło, tam wygłupiając się przy okazji, najedli się, późnej rozmawiając na różne tematy, przy okazji nadal się wydurniając.
- No dobra braciszku było miło, ale teraz spływaj.-zaczęła
Pan.
- Ej no wiecie, własnego brata tak wywalać.- udał oburzenie.
- Dokładnie spływaj, musimy się zacząć szykować.
-Już? Przecież jest dopiero 17:00.- zaczął, widząc jednak
spojrzenia swoich sióstr spasował- Dobra już mnie nie ma. Tylko wyglądajcie
bosko bo wam nie wybaczę, że mnie wywalacie i...
- Erik spadaj-przerwała mu Pansy.
- No idę przecież- powiedział nadal nie ruszając się z
miejsca.- A i pamiętajcie że po przemowie taty wchodzimy razem na salę i...-
reszty nie dokończył, gdyż gdy mówił panny Riddle wypychały go z pokoju i
zatrzasnęły mu drzwi przed nosem.
-Przygotowania czas zacząć. Co pierwsze kąpiel, a później
pedicure na balkonie?- zapytała Miona
-Spoko.
Po 30 minutach siedziały już na balkonie, plotkując przy
okazji.
-Hermiono- zmieniła nagle temat Pansy.
- Tak?
- Bo widzisz chciałam ci podziękować za to, że mi wybaczyłaś
i w ogóle.
-Nie ma o czym mówić Pan.- uśmiechnęła się delikatnie.-
Pamiętasz od początku się polubiłyśmy, po za tym jesteś moją siostrą
bliźniaczką w dodatku, więc wybaczenie nie było trudne. A tak wogóle to która z
nas jes starsza?
-Ja.
- Czyli jestem tą najmłodszą.
- Tak, ale chodźmy wybrać sukienki i zrobić makijaż i
fryzurę bo już 18:30.
-Co już tak późno ? Nie zdążymy!
Spokojnie, zdążymy. Tylko chodź już.
Udały się w stronę garderoby. W końcu po wielu przymiarkach
wybrały sukienki. Hermiona brzoskwiniową bez ramiączek, do której założyła
czarne szpilki, a w uszy wsadziła srebrne kokardki rzucające świetliste
refleksy .
Włosy zaczesała na jeden bok i podpięła wsuwkami. Pansy
ubrała koronkową sukienkę w kolorze delikatnego różu z czarnym paskiem pod
talią. Do tego czarne sandałki na obcasie i wiszące czarne kolczyki w kształcie
serduszek, a na szyi wisiorek do kompletu .
Włosy również zostawiła rozpuszczone. W tym momencie ktoś
wszedł do pokoju.
-Gotowe?- zapytał Erik. Gdy zobaczył swoje siostry
zamurowało go- Nie no -zagwizdał- gdyby nie to, że jesteście moimi siostrami to
zaczął bym was podrywać.
- Nie wygłupiaj się. Idziemy?
-Oczywiście.- ustał pomiędzy dziewczynami i podał im swoje
łokcie.
Po chwili szli korytarzem. Byli już lekko spóźnieni, jednak
to ich ojciec miał zacząć więc nie narobią sobie wstydu. Hermiona denerwowała
się trochę. W końcu ci ludzie przez tyle lat nią gardzili. Chociaż wystarczy spojrzeć
na Pansy ucieszyła się ze się odnalazła. "Ale to twoja siostra"
szepnął jej cichy głosik w głowie. Skończyła tą wewnętrzną rozmowę, ponieważ
dziewczyna wiedziała do czego zdolna jest jej wyobraźnia.
-Jak tam moje panie gotowe?
Miona niepewnie kiwnęła głową, ponieważ wiedziała, że
to głównie do niej jest skierowane to pytanie. Erik widząc jej stan złapał je
za ręce i uścisnął delikatnie dłoń Hermiony.
-Damy radę. W końcu jesteśmy Riddle.
- Musimy.
Skierowali się w stronę drugiego wejścia, znajdującego się
za sceną, aby od razu na nią wejść, a nie przepychać się przez tłum. Usłyszeli
głos Czarnego Pana.
-... tak więc czas zacząć zabawę, ale najpierw poproszę
trójkę moich dzieci na salę. Tak trójkę. Najmłodsza potomkini Salazara
Slytherina w końcu się odnalazła. Kochani chodźcie do nas.
Hermiona wchodząc na scenę nogi miała jak z waty. Gdy goście
ją rozpoznali na sali rozległ się pomruk zdziwienia. Gdy Hermiona powiodła
wzrokiem po osobach jej wzrok zatrzymał się na pewnym blond włosym
arystokracie, którego twarz wyrażała wielki szok.
Uśmiechnęła się do niego złośliwie.
*******
Słuchałem mowy powitalnej Czarnego Pana. Szczerze mówiąc
średnio mnie to interesowało. Dopiero ostatnie zdania przykuły moją uwagę.
-...Tak trójkę. Najmłodsza potomkini Salazara Slytherina w
końcu się odnalazła. Kochani chodźcie do nas.
Zza sceny wyszła Pansy, Erik i ona. Jej twarz na razie była
w cieniu, więc zacząłem podziwiać ją od dołu. Długie, zgrabne nogi, wąska
talia, smukła szyja. Mój wzrok sunął coraz wyżej i gdy w końcu dotarł do jej
twarzy przeżyłem wstrząs. To była Granger. Tak szlama Granger, a właściwie nie
szlama. I jak ja mam się teraz zachować? Dziewczyna, której uprzykrzałem życie
na wszystkie możliwe sposoby jest córką mojego Pana. No to mam przejebane.
Przecież ona będzie się na mnie mścić na wszystkie możliwe sposoby. Złośliwy
uśmieszek jaki mi posłała, tylko mnie w tym upewnił.
*******
Patrzyłam na Malfoya i miażdżyłam go wzrokiem. Pożałuje tych
wszystkich lat upokorzeń i wyzwisk. Już ona się o to postara. Jednak nagle
naszły ją wyrzuty sumienia. Dawna Hermiona a życiu by się tak nie zachowała.
Ale dawna Hermiona, Hermiona Granger nie istniała. Została wczoraj pogrzebana.
Poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. To Erik
-Chodź mam Cię wszystkim przedstawić, bo Pansy jest zajęta.-
wskazał ruchem głowy miejsce gdzie była nasza siostra.
- Faktycznie jest zajęta- Nottem.- zaśmiałam się.
- Dobrze najpierw starsi, a potem przejdziemy do sali
dyskotekowej bo to tam jest impreza dla tych młodszych. Tu to taki bal z
wolnymi, cichymi piosenkami i rozmowami.
Doszliśmy do Lestrange'ów i Malfoyów.
- Hermiono to jest Rudolf, Bella, Narcyza i Lucjusz. A to
jest Hermiona.
-Miło mi- powiedziałam i uścisnęłam każdemu z nich dłoń.
- Hermiono to dla nas duże zaskoczenie kim jesteś i
chcielibyśmy cię przeprosić w imieniu naszym i naszego syna, bo on się pewnie
nie odważy.- powiedział Lucjusz
-My również.- dodał Rudolf.
-Nie ma sprawy. Do zobaczenia później.
Poszliśmy dalej. Teraz kolej na Snape'a i jego żonę.
-Witaj Hermiono. Poznaj moją żonę Kate.
-Miło cię poznać. Mów mi po imieniu lub ciociu. Naszą córkę
poznasz w drugiej sali.
-Mam nadzieję , że się polubimy. Muszę już iść.
- Oczywiście do zobaczenia później.
Kate wydawała się być sympatyczną osobą. Ciekawe jaka będzie
jej córka. W końcu wszystkim zostałam przedstawiona i poszliśmy do swoich
rówieśników. Sala była świetnie urządzona, lepiej niz w nie jednej mugolskiej
dyskotece. Parkiet był ciemny, a ściany czarno-czerwone i posypane brokatem w
ten sposób że wyglądały jak podświetlane od środka. Na lewo od parkietu
znajdował się D.J., a po prawej czarne skórzane kanapy i dobrze wyposażony bar.
Całości dopełniała gigantyczna kula dyskotekowa, teraz wyłączona, oraz małe
lampki ukryte w podwieszanym suficie. Zdziwiła mnie nieco wyłączona kula i ...
cisza. Po chwili okazało się, że czekali, aż przyjdę, aby w spokoju się
poznać a nie krzycząc i połowy nie słyszeć.
Podeszli do mnie po kolei i przedstawili się.
-Hej jestem Camile Snape
i w tym semestrze będziemy razem na jednym roku. Mam nadzieję, że się
zaprzyjaźnimy.
-Ja również mam taką nadzieję.
-A ja jestem Teodor Nott. Dla przyjaciół Teo.- musiałam
przyznać, że Pansy ma dobry gust. Był naprawdę niezłym ciachem. Wysoki, dobrze
zbudowany, przystojny.
- Miło mi cie poznać Teo.
- Spadać. Teraz moja kolej. Jestem Blaise Zabini, dla
przyjaciół Diabeł. Znamy się ze szkoły, a i przepraszam za te świństwa.
- Spoko. Nie ma sprawy, w sumie nie bardzo dałeś mi
popalić.- powiedziałam' zastanawiając się czy blondyn wyłapał aluzję.
- No dobra, teraz ja. Jestem Laura Malfoy i w tym semestrze również
w tym semestrze będziemy się razem uczyć, tylko ja na szóstym roku.
-Malfoy?- zapytałam zdziwiona. Malfoy ma siostrę? Szczerze jej
współczuję
-Tak. Jestem młodszą siostrą Draco, ale jego chyba już
znasz.
- Witaj Granger, a raczej Riddle.- odezwał się blondyn.
-Hej- mruknęłam.
- To co zaczynamy? Pokażmy jak się bawią rasowi Ślizgoni.- krzyknęła
Pansy.
Lampki przygasły, a zapaliła się kula i zaczęła lecieć
muzyka. Od razu poszliśmy na parkiet. Byłam w swoim żywiole. Moje ruchy były
zmysłowe i seksowne, ale nie wulgarne. Zresztą każdej z nas takie były. Po
jakimś czasie panowie nas opuścili i usiedli na kanapie, skąd mieli doskonały widok
na nasz taniec. Bawiłam się świetnie i nawet Malfoy rzucający mi ponure
spojrzenia nie był w stanie tego zepsuć. Dziewczyny faktycznie okazały się miłe
i nawiązała się między nami nić porozumienia. W końcu zmęczone usiadłyśmy i
wypiłyśmy kilka, no dobra więcej niż kilka głębszych. Potem poleciała jakaś
wolna muzyka, dobraliśmy się w pary. Mi przypadł, o zgrozo, Malfoy, ale
stwierdziłam, że nie będę niszczyć imprezy przez strojenie fochów. Już po
chwili kołysaliśmy się sztywno w rytm muzyki. Chłopakowi to chyba nie
odpowiadało bo przyciągnął mnie do siebie przytulając mocno. Byłam nieźle
wstawiona, więc nie zwróciłam uwagi, że tuli mnie Malfoy. Sama się do niego
przybliżyłam, opierając głowę o jego klatkę piersiową. Ponad łokciem blondyna
zobaczyłam Erika i Camile również przytulonych i patrzących sobie w oczy.
Czyżby tą dwójkę również do siebie ciągnęło?
Podniosłam wzrok na mojego partnera i to był błąd. Draco
spojrzał mi głęboko w oczy, a ja nie wierząc w to co robię pocałowałam go.
Rozum został wyparty przez głupotę i wypity alkohol. Poza tym chłopak z
taką zachłannością penetrował moje podniebienie, że resztki rozsądku
wyparowały. Co więcej skoczyłam na niego owijając się wokół niego palce
wplatając palce w jego włosy. Chłopak widząc moją reakcję złapał mnie za
pośladki abym nie spadła i pogłębił pocałunek. Gdy w końcu się od siebie
oderwaliśmy chłopak uśmiechnął się do mnie kpiąco i z politowaniem, a ja
zrozumiałam.
Wykorzystał mnie i to że byłam pijana. Chciał
zobaczyć, że nawet ja mu się nie oprę. No i miał rację nie oparłam się i
oddałam pocałunek. Nie mogłam mu nawet zarzucić że zaczął to wszystko. Po
moim policzku spłynęła łza upokorzenia. Jak mogłam zrobić taką głupotę. A ja
myślałam, że to kim jestem zmieni jego nastawienie do mnie. No i zmieniło- nie
brzydzi się mnie dotykać- pomyślałam gorzko. Ale stop! Ogarnij się dziewczyno i
nie daj mu satysfakcji, że cie upokorzył. Postanowiłam się bawić dalej.
Wysłałam Erikowi błagalne spojrzenie. Ten od razu zrozumiał, szepnął coś
Camile i podszedł do mnie z nią mówiąc:
-Odbijany.
Od razu do niego podeszłam do niego i zaczęliśmy tańczyć.
Biedna Camile.- pomyślałam.
- Co się stało?- zapytał jak na troskliwego starszego brata
przystało.
- Nie widziałeś?- pokiwał przecząco głową.- A więc Malfoy
pocałował, no dobra ja zaczęłam bo spojrzał mi tak w oczy, że nie myśląc
pocałowałam go. On oddał go. Gdy skończyliśmy on spojrzał na mnie kpiąco i
politowaniem. On wykorzystał to, że jestem pijana i dodał mnie do swojej
kolekcji panienek, które zaliczył.
-Ei, ei nie dodał cię do kolekcji bo cie zaliczył. Poza tym
pokaż mu że masz go gdzieś...
Nie dokończył, ponieważ usłyszeliśmy krzyki Camile, która po
chwili strzeliła Malfoyowi w twarz. Ją również próbował pocałować.
- Ty skończony kretynie! Wypraszam sobie!- darła się
na chłopaka, który rozcierał sobie policzek.- Jak śmiesz?
Podeszłam do dziewczyny.
-Chodź Camile, nie warto tracić nerwów na tego idiotę.
-Wypraszam sobie Granger.
-Nazywam się Ridde kretynie. Camile chcesz tu zostać, czy
idziemy już bo ja też nie mam ochoty na zabawę.
-Idę z tobą.
- To do zobaczenia rano- pożegnałyśmy się i skierowałyśmy
sie w stronę mojego pokoju i pokojów gościnnych. - To jak robimy sobie babskie
pogaduchy?
- Wiesz właśnie miałam cię o to zapytać.- zaśmiała się.
Poszłyśmy, więc do mojego pokoju. Skrzat przyniósł nam
mrożony sok dyniowy, ponieważ uznałyśmy, że wystarczy nam alkoholu i ciastka.
- No, to teraz opowiadaj.- zaczęła Cam.
-Ale o czym?- udałam zdziwioną, choć doskonale wiedziałam o
co jej chodzi.
- Nie udawaj. Widziałam jak całowałaś się z Malfoyem. To
dlatego strzeliłam go w twarz. Czy wy…?
- Nie.- odpowiedziałam jej pewnie.
-A to sorry. Po prostu ten taniec i pocałunek. To naprawdę
tak wyglądało.
- On mnie po prostu wykorzystał z tym pocałunkiem. Chciał
chyba sobie coś udowodnić. Tak naprawdę my się nawet nie lubimy, ba
nienawidzimy się. On przez ponad sześć lat uprzykrzał mi życie, gnębił mnie.
Teraz pewnie będzie tak samo, tylko wstrzyma się z wyzwiskami, bo nie jestem
szlamą i mogę mu zaszkodzić jakby tak na mnie mówił. W szkole to taki Casanova.
Wiesz co tydzień ma inną swoim dormitorium, bawi się uczuciami tych
dziewczyn. Taki arystokratyczny dupek bez serca i nie liczący się z
innymi. Pewnie czasami też zachowuje się normalnie, ale na pewno nie przy
mnie.
- A to gnojek! Jak on mógł tak cie wykorzystać.
- Och nie rozmawiajmy już o tym. Przepraszam, jeśli coś do
niego czausz, czy podoba ci się a ja tak o nim mówię.
-Nie podoba mi się Malfoy. W sumie widziałam go tylko parę
razy. Poza tym gustuję raczej w Riddleach.- puściła mi oczko. Chwilę kojarzyłam
fakty. Albo Cam woli dziewczyny, albo leci na Erika. Stawiałam na to drugie.
- Erik?- zapytałam nie pewnie. Potwierdziła kiwnięciem
głowy.- Mam nadzieję, że będziecie razem.- uśmiechnęłam się szczerze, bo ta
dwójka naprawdę do siebie pasowała.- Trzymam za was kciuki.
-Dzięki. Uff, mam twoje błogosławieństwo.- zażartowała,
teatralnie ścierając pot z czoła. Resztę wieczoru, a właściwe nocy spędziłyśmy
gadając o głupotach. Gdy zaczynało świtać położyłyśmy się spać w
ubraniach.