18 lipca 2014

Rozdział X

Od kilku tygodni dni  mijały Hermionie tak samo: lekcje, z których nic nie pamiętała, posiłek, który w siebie wmuszała, wizyty u blondyna, rozmyślanie w swoim dormitorium- oczywiście o tym, czy Draco jest z nią szczery i zamartwianie się o niego oraz sen, w którym nękały ją koszmary. Nigdzie nie chciała wychodzić. Wszelki próby wyciągnięcia jej gdzieś przez przyjaciół kończyły się fiaskiem. Zaczęły ją nawet irytować wesołe rozmowy dziewczyn w ich wspólnym dormitorium, więc zaczęła zaszywać się w Pokoju Życzeń. W końcu pewnego dnia nareszcie usłyszała jakąś dobrą wiadomość- Draco wreszcie odzyskał przytomność. Gdy tylko to usłyszał od razu pobiegła do niego. Drzwi od Skrzydła Szpitalnego były zamknięte. Nie zważając na to, że za drzwiami jest szpital, a w nim chorzy zaczęła walić w nie bez opamiętania tak długo, aż pielęgniarka w końcu jej otworzyła.
- Panno Riddle co to za zachowanie?! Przypominam pani, że tu jest szpital.
-Dzień dobry. Przepraszam za ten hałas. Czy mogę wejść i zobaczyć Dracona?
- To jest absolutnie wykluczone. Pan Malfoy dopiero co się obudził i musi wypoczywać.
- Ale... ale jak to? Ja muszę tam wejść. To sprawa życia i śmierci.
-Nie wydaje mi się. Żegnam.- kobieta już miała zamykać drzwi, gdy szatynka bezczelnie przepchnęła się obok niej i wparowała do Skrzydła Szpitalnego.
- Panno Riddle proszę natychmiast wyjść!
- Błagam panią chociaż pięć minut.
- Dobrze masz piętnaście minut, ale ani minuty dłużej.- kobieta ulitowała się nad nią i pozwoliła jej wejsć i odwiedzić Dracona, widząc jak bardzo jej na tym zależy.
-Dziękuję pani bardzo.
Hermiona weszła dalej i znalazła się w sali chorych. Był tu tylko blondyn- jego siostra wyszła  dwa tygodnie wcześniej.  Chłopak nadal miał na sobie dużo bandaży, jednak już nie na całym ciele, zamiast nich widniały tam siniaki wywołane jadem. Na widok dziewczyny próbował się podnieść. Jednak ona podeszła do niego pocałowała go w policzek i mruknęła:
- Nie siłuj się. Masz odpoczywać. Jak się czujesz?\
- Dobrze. Co z Laurą?
- Wszystko z nią w porządku wyszła ze szpitala po trzech dniach.
-Zaraz, zaraz to ile ja tu leżę?
- Prawie trzy tygodnie.
-Co? Tak długo?
- Tak. Byłeś nieprzytomny to dlatego nic nie pamięt...
-Hermiono- przerwał jej w pół zdania blondyn.- Jak ty wyglądasz?
Rzeczywiście dziewczyna nie wyglądała za dobrze. Cienie pod oczami, potargane włosy, wyglądała na bardzo zmęczoną i taka była, koszmary i ciągłe zamartwianie się ją wykańczały.
-Tylko mi nie mów, że z mojego powodu zarywałaś noce?
Dziewczyna spuściła głowę. Taka odpowiedź wystarczyła chłopakowi
- Posłuchaj  mnie uważnie. Masz zacząć prowadzić normalny, zdrowy tryb życia. Nie wyniszczaj się z mojego powodu.
-Ale Draco ja tak bardzo się martwię...
- Niepotrzebnie. Przecież widzisz, że nic mi nie jest. W końcu jestem Malfoyem, więc nic mi nie będzie.. Obiecasz mi, że zrobisz to o co cię proszę?
- Obiecuję- przyrzekła wierząc, że teraz, gdy Draco już się obudził wszystko będzie dobrze.- Czy coś cię boli, jeśli tak to pani Pomfrey poda ci jakieś tabletki.
-Nic mi nie jest.- powiedział krzywiąc się przy tym, bo poruszył jakąś bolącą częścią ciała.
- Poczekaj chwilę.- powiedziała i ruszyła w stronę gabinetu pielęgniarki.
Po chwili wóciła z panią Pomfrey. Kobieta obejrzała go  dokładnie i przniosła jakieś eliksiry dla blondyna.
-Przykro mi Hermiono, ale musisz już iść. Pan Malfoy musi odpoczywać.
-Jasne nie ma sprawy do zobaczenia Draco. Wpadnę do ciebie jutro. Będę mogła prawda, proszę pani?
-Jeśli jego stan będzie taki jak dziś i nadal będzie się poprawiał nie widzę żadnych przeciwwskazań.- pielęgniarka uśmiechnęła się lekko do dziewczyny, a ona trochę zaskoczona odwzajemniła uśmiech.
-To do jutra Draco.- podeszła i pocałowała go w policzek.- Do widzenia pani.
-Do widzenia.
Brązowooka szła do swojego pokoju w lochach.  Była pełna nowej energii. Wiadomość o tym, że Draco się obudził, sprawiła, że odżyła. Była sobota, nie było żadnych zajęć. Większość uczniów poszła do Hogsmeade. Pewnie jej przyjaciele też tam są.  Nagle zrobiło jej się strasznie głupio,że tak ich ostatnimi czasy zaniedbywała. Może dołączy do nich w wiosce i tam przeprosi ich wszystkich? Tak, to dobry pomysł. Ruszyła jeszcze szybciej do swojego pokoju. Jakie było jej zdziwienie, gdy w pokoju zobaczyła wszystkich swoich najlepszych przyjaciół. Nawet Ginny i Harry tu byli.
-Co wy tu robicie?
-Hermiono mamy dość. Nie możesz się tak dłużej zachowywać. Wyglądasz jak cień samej siebie.- zaczęła Camile.
- To prawda co mówi Mili. Koniec z tym. Nie możesz tak żyć.- dodała Ginny.
- Posłuchajcie mnie, dobrze? Wiem, że ostatnio nie byłam za dobrą przyjaciółką. Po prostu strasznie martwiłam się o Draco. Wiem, ze to kiepskie wytłumaczenie, ale innego nie mam na swoje usprawiedliwienie. Przepraszam. - dziewczyna spuściła wzrok, czekając na wyrzuty przyjaciół. Jednak zamiast tego poczuła przytulające ją ramiona. Zaskoczona podniosła wzrok i zobaczyła rudą głowę Ginny.
-Już dobrze Miona. Nic się nie stało.
-Dokładnie. Rozumiemy to, że martwiłaś się o Draco.
-To co, może, żeby uczcić powrót Hermiony do świata żywych wyskoczymy do Trzech Mioteł?- zaproponował Diabeł, a wszyscy z radością mu przytaknęli.
Po kwadransie szli już w kierunku wioski, popychając się i rzucając w siebie śnieżkami. Co chwilę ktoś wybuchał głośnym śmiechem. Hermionie właśnie tego brakowało. Spotkań z przyjaciółmi. W barze wypili po kremowym piwie (dziewczyny) i szklance Ognistej (chłopacy). Nie zabawili tam długo, bo jak zazwyczaj w środku był straszny tłok. Ruszyli więc do Miodowego Królestwa, gdzie kupili mnóstwo słodyczy, a następnie do sklepu Zonka. Wszyscy przyglądali im się z mieszanką zaciekawienia i zdziwienia. W końcu byli sześcio i siódmoklasiści.  Jednak oni niewiele robili sobie z tych spojrzeń, bo właśnie czegoś takiego im brakowało. Chwili zapomnienia, odskoczni od tych wszystkich trosk, które ciągle ich otaczały. Do zamku wracali, gdy już było ciemno, ale za to w wyśmienitych nastrojach. Przyjaciele Hermiony, strasznie cieszyli się z tego, że znowu zaczęła normalnie żyć, więc wszyscy poszli do pokoju Ślizgonek. Zamieszkiwały go tylko w cztery: Camile, Laura, Hermiona i Pansy. Zasługą ich rodziców   było to, że nie mieszkały z nimi Astoria i inne puste wychowanki Domu Węża w ich wieku. Za to mieszkała z nimi Laura. Podobnie mieli chłopacy, którzy również mieszkali tylko we czwórkę. Tak więc nie musieli przejmować nagłej skargi żadnej ze współlokatorek, bo po prostu jej nie było. Diabeł, jak to Diabeł, przyniósł zaraz trzy butelki Ognistej.
- To co pijemy? - zapytał uśmiechając się iście... diabelsko.
 Wszyscy mu przytaknęli. Siedzieli do trzeciej w nocy. W końcu stwierdzili, że pora spać i tu pojawił się problem. Harry i Ginny musieli dostać się na górę, a to, że wpadną na woźnego było pewne na sto procent z tego powdu, że Złoty Chłopiec ma sklerozę i zapomniał peleryny niewidki. Wreszcie postanowiono, że Potter wyśpi się na wolnym łóżku Dracona, a Ginny zmieści się w pokoju dziewczyn, jeśli te połączą ze sobą dwa łóżka. Gdy rozwiązali ten problem chłopacy uparli się, że nie mogą pozwolić, żeby dziewczyny nosiły takie ciężary i sami zsunęli łóżka. Gdy w końcu poszły przyjaciółki wzięły szybki prysznic i padły jak kłody na łóżka od razu zasypiając.
*******
  Hermiona praktycznie całą niedzielę przesiedziała u Dracona. Pielęgniarka zauważyła, jak jej zależy na tym, aby spędzić jak najwięcej czasu z chłopakiem, więc bez przeszkód pozwoliła jej na spędzenie dnia w Skrzydle Szpitalnym. Szatynka wzięła ze sobą podręcznik do transmutacji i przerobiła z blondynem tematy które opuścił. Odkąd robiła tak codziennie. Po lekcjach szła do swojego chłopaka i siedziała tam do późna ucząc się z nim. Od jego wybudzenia minęły dwa tygodnie. Była już końcówka letego.  Draco również był zadowolony, ponieważ już  na pierwszy rzut oka było widać, że Hermiona zaczęła o siebie dbać. Zniknęły jej worki pod oczami, skóra nie była już szara, a włosy nabrały blasku. Jego stan był coraz lepszy. Nawet sama pielęgniarka była zdziwiona,że po tak poważnych obrażeniach bardzo szybko wraca do siebie.
Pewnego dnia Hermiona wracała ze Skrzydła Szpitalnego i postanowiła pójść do swojego dormitorium należącego do niej jako do Prefekt Naczelnej. Jakże wielkie było jej zdziwienie, gdy nie mogła dostać się do środka.
-Biały szal.- wypowiedziała hasło.
- Złe hasło. -odezwała się kołatka na drzwiach.
- Jak to złe?
- Normalnie zostało zmienione.
- Ale przecież nikt nie może zmienić hasła oprócz Prefekta Naczelnego, którym jestem ja.
- Mylisz się. Nie jesteś już Gryfonką, więc nie jesteś też ich Prefektem.
- Więc kto jest teraz Prefektem Gryffindoru?
- Drugi Prefekt z twojego rocznika, czyli...
-Co?! Chcesz powiedzieć, że Weasley został Prefektem Naczelnym?!
- Dokładnie.
Hermiona pędem ruszyła w stronę lochów do gabinetu profesora Snape'a. Zaczęła walić w ciężkie dębowe drzwi tak długo, aż Mistrz Eliksirów jej otworzył.
- O co chodzi?
- Weasley zamieszkał w moim dormitorium Prefekta profesorze. Został Prefektem Naczelnym. Czy można coś z tym zrobić?
- Chyba nie możesz być z powrotem ich Prefektem, bo nie jesteś już Gryfonką, ale porozmawiam z dyrektorem i zobaczę co da się zrobić.
-Dziękuję i do widzenia.
- Do widzenia.
Dziewczyna chcąc, nie chcąc poszła do pokoju, który dzieliła z dziewczynami. Aż się w niej gotowało na myśl o tym, jak Weasley korzysta ze wszystkiego, co znajduje się w dormitorium Prefekta. W dormitorium była tylko Camile, która odsypiała wczorajszą noc, więc brązowooka najciszej jak umiała podeszła do biurka po podręcznik od eliksirów i usiadła na swoim łóżku zagłębiając się w lekturze.  Czytała tak długo, aż Camile się obudziła i razem poszły na kolację. W Wielkiej Sali byli już prawie wszyscy. Podeszły do dziewczyn, które plotkowały o jakimś nowym przystojnym Krukonie. Pod koniec kolacji dyrektor wstał.
- Poczekajcie jeszcze chwilę. Mam wam do ogłoszenia pewną rzecz. A więc, wspólnie z profesorem Snapem ustaliliśmy, że Ślizgoni to najbardziej niesforny dom.- starzec posłał lekki uśmiech w stronę ich stołu.- I dlatego bedą oni mieli w tym roku dwóch Prefektów Naczelnych. Pierwszym będzie aktualny Prefekt Draco Malfoy, natomiast drugim  została Hermiona Riddle. Macie do swojej dyspozycji pokój Prefekta Naczelnego Slytherinu. Dziękuję wam za uwagę. Możecie już iść do swoich domów.
Wszyscy uczniowie ruszyli w stronę wyjścia.
- Mionka jak załatwiłaś to, że jesteś drugim Prefektem? Przecież chyba nigdy tak jeszcze nie było.
- Dzisiaj byłam w swoim dormitorium i kołatka powiedziała, że Weasley został Prefektem Naczelnym i do niego teraz należy mój pokój. Gdy to usłyszałam poszłam do Snape'a, a on poszedł do Dumbledora i wszystko załatwił.- wytłumaczyła.
- Idziemy do dziewczyn Teo?- spytał Diabeł- Oczywiście ty też z nami idziesz.- zwrócił się do Erika.
- A może najpierw spytacie się nam, czy was chcemy?- zaśmiała się Pansy.
-No jak to? Takich trzech facetów nie chcieć? Musicie się skusić.
- Twoja szczerość jest rozwalająca. Wchodźcie.
Zrobili sobie powtórkę z poprzedniego dnia, tyle, że dużo krótszą, ponieważ następnego dnia musieli wstać na lekcje. Gdy chłopacy poszli do siebie chwilę jeszcze rozmawiały o babskich sprawach i położyły się spać. W poniedziałek mieli Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami. Lekcję prowadził - jak z satyafakcją zauważyła Hermiona- mocno pokierszowany Hagrid. Gajowy wyraźnie unikał nawet spojrzenia przyjaciół. Gdy po lekcji ruszyli w stronę zamku podszedł do nich Harry z Ginny. Po chwili również dołączyła do nich oburzona Pansy.
- Wiecie, co ten Weasley sobie wymyślił?! Zaprosił mnie na randkę!
Szczęki wszystkich dosłownie uderzyły z hukiem o ziemię. Patrzyli z niedowierzaniem w pannę Riddle pewni, że mają omamy słuchowe.
-Możesz powtorzyć Pan?
- Dobrze słyszeliście. Wiewiór zaprosił mnie na randkę w Hogsmeade.
- Chyba nie masz zamiaru tam iść?- zapyał Teo.
Złoty Chłopiec toczył wewnętrzną walkę. Podejrzewał o co może chodzić Ronowi. W końcu postanowił powiedzieć prawdę, widząc jak cierpiałaby Hermiona , gdyby jej siostrze coś się stało.
- Wiecie, ja wiem o co chodzi Ronowi. Po tym jak powiedziałaś nam w Norze, że jesteś córką Voldemorta Dumbeldore kazał mi i Ronowi namówić Hermionę i Pansy, żeby przeszły na naszą stronę. No i jemu przypadła Pansy.
- Czyli on po to mnie zaprosił?
- Tak mi się wydaje.
- Dzięki, że nam poiwiedziałeś Harry.
-Nie ma sprawy.
- Wiecie co mam pomysł jak wkurzyć Weasleya.- Blaise uśmiechnął się złośliwie.- Harry mówiłeś, że Wiewiór zrobił ci ostatnio awanture o to, że z nami gadasz.
- No tak.- przytaknął niepewnie Potter, wiedząc, że po nim może spodziewać się wszystkiego.
-Co wy na to, żeby jeszcze bardziej go zdenerwować? Tylko nasz Potter musi zrobić jedną malutką rzecz.
- Jaką?
- Co teraz mamy? Obiad. A co zrobi Harry Potter na obiedzie? Usiądzie przy stole Ślizgonów.
-Chyba śnisz Zabini!
- No Potter tylko jeden raz.
-Nie.
- Później coś dla ciebie zrobię. No weź nie bądź taki.
-Nowy zestaw do czyszczenia mioteł.- postawiłtwardy warunek.
- Załatwione!- Diabeł cieszył się jak małe dziecko.
Jak postanowili tak zrobili. Miny Rudego i innych Gryfonów były bezcenne. Przez resztę lekcji osrenacjnie nie odzywali się do Wybrańca.
Po lekcjach Hermiona od razu ruszyła w kierunku Szkrzydła Szpitalnego, aby odwiedzić Malfoya. Niestety czekała ją przykra niespodzianka, gdy weszła do środka zobaczyła, że szpital jest pusty. Czyżby Draco został już wypisany? Przecież pielęfgnoarka mówiła, że do końca tygodnia na pewno nie opuści szpitala. Od razu ruszyła do gabinetu pani Pomfrey.
- Dzień dobry.- przywitała się.
-O dzień dobry panno Riddle.
- Czy mogłaby mi pani powiedzieć, gdzie jest Draco?
- Dziś stan pana Malfoya gwałtownie się pogorszył i został on przetransportowany do Szpitala Świętego Munga.- powiedziała pielęgniarka, a dziewczyna poczuła jak załamują się pod nią nogi.
*******

Hej . W końcu skończyłam ten rozdział ;) Ufff. Miał być szybciej, ale moja ciocia zaczęła oglądać wszystkie odcinki "Serca Clarity" i ja chcąc, nie chcąc też sie wciągnęłam.xd
Proszę o komentarze, wyrażacie tym szacunek dla mojej pracy i możecie pomóc mi poprawić coś co jest źle, a czego ja nie zauważyłam.
Pozdrawiam
Ever :*

1 komentarz:

  1. Wspaniały rozdział. Nic dodać, nic ująć. Biedna Miona... tak się o niego martwi, a on...
    Masz się opamiętać, Malfoy!
    W tym rozdziale ukazałaś emocje. To bardzo dobrze. Ja jako czytelnik miałam wrażenie, że idę do Skrzydła Szpitalnego razem z Hermioną.
    Długo kazałaś czekać na ten rozdział, ale mogę spokojnie powiedzieć, że się opłacało.
    Gratuluję cudownej notki i życzę weny.
    Pozdrawiam Vik. A.
    http://istnienie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń