Kochana Hermiono,
gdzie się podziewasz? Miałaś zjawić się u nas w drugi dzień
świąt. Dlaczego nie przyjechałaś? Czy jesteś na nas obrażona? Jeśli tak, to
napisz za co. Przepraszamy, jeśli zrobiliśmy coś źle. Nawet nie możemy do ciebie przyjść, bo
rzuciłaś na swój dom zaklęcie nienanoszalności. Odezwij się do nas, bo bardzo
się martwimy. Daj jakikolwiek znak, że żyjesz, może to być nawet tylko jedno
słowo napisane w odpowiedzi- "żyję". Odpisz. Martwimy się.
Ginny, Harry i Ron.
Hermiona siedziała w swoim pokoju i czytała list o
przyjaciół. Od ponad tygodnia
mieszkała w Riddle Manor , dziś był 30
grudnia. Czuła wyrzuty sumienia, że tak ich opuściła bez słowa wyjaśnienia. Prawdę mówiąc chciała, aby zapomnieli o niej
traktowali ją jak powietrze. Ale czy to jest możliwe? Przyjaźnią się przecież
ponad sześć lat. Ale oni ją znienawidzą jeśli dowiedzą się prawdy. Jej ojciec jest
w końcu odwiecznym wrogiem, oni toczą ze sobą wojnę. W tym momencie każdy z
nich planuje jak zabić tego drugiego. Ale jednak mimo wszystko należą im się
wyjaśnienia, ona też wołałaby znać najgorszą prawdę niż nie wiedzieć nic i żyć
w kłamstwie. Postanowiła im odpisać. Chwilę poszperała i znalazła kawałek
pergaminu.
Kochani Ginny, Harry i Ron,
Nic mi nie jest. Po prostu dużo się ostatnio u mnie
pozmieniało i musiałam to sobie wszystko poukładać. Przepraszam, że się nie
odzywałam. Co wy na to, aby spotkać się w Norze jutro i zrobić sobie w czwórkę
Sylwestra?
Hermiona
Po wysłaniu listu poczuła się trochę lepiej. Powie im
prawdę, ale dopiero tuż przed swoim
powrotem tutaj. To będzie pewnego rodzaju pożegnanie. Nie zdziwi się jeśli nie
będą chcieli mieć z nią żadnego do czynienia.
Myśląc nad tym przypomniała sobie, że jest ktoś jeszcze kto na pewno się
o nią martwi. Powinna odwiedzić Grangerów.
Postanowiła nie odkładać tego na później. Ubrała płaszcz i buty i udała się w kierunku
wyjścia, aby teleportować się do ich domu. Chwile później stała już przed
budynkiem w którym spędziła dzieciństwo. Było takie szczęśliwe. Chciała by znów
stać się kilkuletnim dzieckiem, którego największym problemem jest to że
rozpruła ubranko dla lalki. Będzie jej brakować Jane i Andrew, ale cóż już
postanowiła. Chce być ze swoja rodziną.
Podeszła do drzwi i zastanowiła się czy wejść czy zapukać. Po chwili
namysłu wybrała to pierwsze w końcu to jej „drudzy” rodzice. Gdy weszła od razu
poczuła przyjemny aromat, który unosił się w powietrzu- Jane piekła ciasteczka.
Przeszła do kuchni i zapukała cicho w otwarte drzwi, aby kobieta zauważyła, że nie jest sama w
pomieszczeniu. Ta od razu się odwróciła, a gdy zobaczyła kto
stoi w przejściu krzyknęła:
- Hermiona!- rzuciła się, aby ją uściskać.- Tak się cieszę,
że nic Ci nie jest. Bardzo się o ciebie martwiliśmy. Andrew! Zobacz kto do nas
przyszedł!- krzyknęła w stronę salonu.
Mężczyzna pojawił się po chwili w kuchni, a gdy zobaczył w
niej Hermionę, również mocno ja do siebie przytulił.
- Możemy porozmawiać?- zapytała gdy w końcu oboje ją
wyściskali.
-Oczywiście. Chodźmy do salonu.
Gdy usiedli na chwilę zapadła cisza, którą przerwała
Hermiona.
- Wiem, kim są moi rodzice.
-Jak to? Przecież oni nie żyją. - powiedziała Jean.
- Jak to nie żyją?! Żyją i mają się dobrze. Pamiętacie tego
człowieka, który mnie stąd zabrał?- oboje kiwnęli głowami.- To on jest moim
ojcem.- widząc przerażone miny szybko dodał- Spokojnie, on tak naprawdę nie
wygląda. To tylko czar. Poznałam również mamę, siostrę i brata. Czy możecie mi
powiedzieć jak się u was znalazłam?
- Oczywiście. To był tak. Pewnego dnia przyszła do nas
kobieta, która miała ze sobą kilku miesięczne dziecko- Ciebie. Powiedziała nam, że straciłaś rodziców i nie masz gdzie się podziać. Powiedziała nam,
że jesteś czarownicą. Poprosiła o przygarnięcie
i wychowanie ciebie. Zgodziliśmy się, ponieważ sami nie możemy mieć dzieci.
Resztę już znasz.
-Tak znam, ale to wszystko co mi opowiedzieliście to stek
bzdur. Tak jak już mówiłam moi rodzice
żyją. Poznałam ich dopiero teraz dlatego
że mnie porwano, a ja należę do pewnego starego rodu czarodziejów i gdy
skończyłam 17 lat na moim nadgarstku
pojawiło się małe znamię w kształcie węża.- mówiąc to pokazała im znamię.
- To straszne. Dlaczego Cię porwali?
- Cóż… Moim ojcem jest największy czarnoksiężnik w historii
świata.
- Czy to on był u nas w domu?
Tak on.- widząc ich przerażone twarze szybko dodała-
Spokojnie. On tak nie wygląda naprawdę. To tylko czar.
-Och, a czy ty …?
-Tak, zaakceptowałam ich.
- Tak się o ciebie martwimy.- do rozmowy wtrącił się
milczący dotąd Andrew.- Jeśli będziesz chciała zawsze możesz tu wrócić.
-Dobrze i dziękuję za opiekę nade mną.
- To nic takiego naprawdę cię pokochaliśmy i wychowaliśmy
tak jak własne dziecko z miłości do ciebie właśnie.
-Rozumiem i jeszcze raz dziękuję. Niestety muszę już wracać.
Nie zdążyłam powiedzieć nikomu gdzie jestem, pewnie się martwią. Ale zanim
pójdę mogę wziąć swoje rzeczy?
-Oczywiście nie musisz pytać przecież o takie rzeczy.-
odpowiedział jej Andrew.
Hermiona weszła po schodach do swojego pokoju. Był on dużo
mniejszy od jej obecnego. Rozejrzała się
po nim. Tu wśród tych niebieskich ścian
przeżyła najlepsze dzieciństwo jakie można sobie wyobrazić. Pomyślała, że nie
każdy umiał by tak jak Grangerowie otoczyć miłością i opieką obce im dziecko. Usiadła na łóżku i przypominała sobie
niektóre chwile spędzone w tym pokoju.
Przywołała kartony i spakowała
swoje książki, figurki, pamiątki z przeróżnych przygód, zdjęcia z dzieciństwa.
Gdy się z tym uporała odesłała wszystko do Riddle Manor i zeszła na dół.
- Do widzenia.-
pocałowała każdego w policzek.
- Do zobaczenia. Odwiedź nas jeszcze.- powiedziała Jane.
-Oczywiście, że was odwiedzę.. To do zobaczenia.-
powiedziała i wyszła. Po chwili teleportowała się do domu. Spojrzała na zegarek
i nie mogła uwierzyć, że jest już tak
późno- dochodziła szósta. Spędziła u Grangerów ponad cztery godziny. Postanowiła zejść do jadalni
na kolację, która zaczynała się o szóstej. Po pięciu minutach już tam byłam.
Jadalnia był dużą salą o pastelowych ścianach. Sufit, z którego zwisał piękny
kryształowy żyrandol podpierały misterne kolumny z marmuru, po których wiły się
pnącza jakiejś magicznej rośliny, która wydzielała przyjemny zapach. Na całej
długości jednej ze ścian znajdowały się połączone ze sobą okna, z których był
przepiękny widok na ogród. Na środku stał wielki, ciemny, dębowy stół, teraz
magicznie powiększony, aby zmieścili się przy nim wszyscy goście. Do kompletu
były czarne krzesła ze złotymi dodatkami. Na razie byli tylko Narcyza, Lucjusz
(zostali na resztę przerwy ze swoimi dziećmi w Riddle Manor, podobnie jak i
inni, którym zaproponował to Czarny Pan. Ciężko było nie zauważyć, że to tylko
Ci, którzy mają dzieci w wieku bliźniaczek,
lub podobnym.) Severus i Kate. Uśmiechnęła się do nich i usiadła na swoim
miejscu. Po chwili miejsce obok niej zajęła Pansy.
-Hej.- powiedziała dając jej całusa w policzek- Gdzie byłaś
całe popołudnie? Wszędzie Cię z dziewczynami szukałyśmy.
- Hej, byłam u Grangerów. Wiesz, martwili się, bo cóż… tata
nie zrobił na nich zbyt dobrego wrażenia.
- Aaa rozumiem, tam był tym złym Voldemortem- mówiąc to
rozczapierzyła palce i zrobiła przerażoną minę.
-Dokładnie- wydusiła,
śmiejąc się z Pansy. W tym momencie do sali weszli Teodor, Draco i Blasie. Do
Diabła i Teodora uśmoechnęła się, a Malfoyowi rzuciła piorunujące spojrzenie.
Pansy, która wiedziała już o sytuacji z Balu zrobiła to samo, no może do Teo
rzuciła bardziej kokieteryjny uśmiech. W chwili gdy miażdżyły blondyna
spojrzeniem podeszły do nich Laura i Camile.
-Hejka, wyglądacie jakbyście miały zamiar zrzucić na kogoś
Crucio. Co jest?- trajkotała starsza
- To chyba tylko mój brat idiota Cam- odezwała się Laura.
- Olejmy go zgoda?
Nie zdążyły odpowiedzieć bo do stołu dotarli chłopacy. Od
razu po balu usiedli w jednym rogu stołu , a dorośli zajmowali resztę miejsc.
Tu brakowało już tylko Erika.
-Hej laski-przywitał się Zab.
-Hej- odpowiedziały mu chórem.
- Co porabiacie dziś wieczorem? Impreza?
- O nie, Zabini ja mam już dość od świąt codziennie
imprezujemy. Ja się wypisuję. Poza tym jutro też pewnie nie odpuścisz więc ja
wolę chociaż dziś mieć spokój i nie obudzić się jutro na kacu.- skończyła Pan
-Ja również dzisiaj sobie odpuszczam.-dodała Hermiona.
- I ja- tym razem odezwała się Camile.
- Cóż wygląda na to, że sami sobie z Erikiem
poimprezujecie.- powiedziała Laura
-Cześć wszystkim. Jak impreza to dzisiaj beze mnie.- na
kolację przyszedł spóźniony już Erik i w pośpiechu zajadał kanapki.- Ne mam
czasu.
-Nie no, nie zostawiajcie nas. W takim wypadku to będzie po
prosttu picie Ognistej w pokoju, a nie impreza.
- Przykro nam. Dziś nic z tego.- powiedziała Camile wstając.
Reszta dziewczyn również skończyła, więc wszystkie wstały i udały się do
wyjścia.
-Na razie- pożegnały się jednym głosem.
Gdy były już za drzwiami odezwała się Miona:
-Idźcie już. Coś mi się przypomniało i muszę porozmawiqć z
ojcem.
- Dobrze zobaczymy się później.- powiedziała Pansy i poszły.
Dziewczyna zaś udała się z powrotem w stronę jadalni. Chciała porozmawiać z
ojcem. Weszła i poszukała go wzrokiem. Siedział z mamą i rozmawiał z Averym.
- Tato, czy możemy porozmawiać?
-Oczywiście. Avery spływaj.- mężczyzna posłusznie się
oddalił, a ja zajęłam jego miejsce.
- O co chodzi?
- Chciałabym zmienić nazwisko.
- Już o tym pomyśleliśmy i wysłaliśmy sowę po potrzebne papiery
dla Ciebie i Pansy. Jutro rano powinny być. Wystarczy, że je podpiszecie.
- Wtedy będziemy miały również ponowny przydział prawda?
- Tak, ale nie tylko Riddle'owie będą mieli przydział na
ostatnim roku. Camile i Laura również będą w Hogwarcie.
- Tak? To świetnie. Dobrze będzie mieć przy sobie osoby,
które znam i wiem, że mnie zaakceptowały jako twoją córkę.
- A właśnie rozmawiałaś już z Potterem?
- Nie, ale w związku z tym czy mogłabym spędzić sylwestra w Norze? Chcę im wszystkim powiedzieć właśnie jutro. Ale bez żadnej eskorty.- zaoponowała widząc, że ten już otwiera usta, aby to powiedzieć.
- Nie, ale w związku z tym czy mogłabym spędzić sylwestra w Norze? Chcę im wszystkim powiedzieć właśnie jutro. Ale bez żadnej eskorty.- zaoponowała widząc, że ten już otwiera usta, aby to powiedzieć.
- Cóż. Zgodzę się na to, ale pod jednym warunkiem. Gdy jutro
przyjdziesz podpisać papiery na twoje znamię zrzucę czar, który poinformuje
mnie gdy będziesz w niebezpieczeństwie zgoda?
-Dobrze. Mogę już iść? Pansy czeka na mnie w pokoju.
-Jasne. Dobranoc.
- Dobranoc.- rzuciła przez ramię i ruszyła do wyjścia. Po
chwili była już u siebie, gdzie czekała na nią siostra.
- Co chciałaś od taty?
- Chcę zmienić nazwisko na swoje prawdziwe.
- Na Merlina, kompletnie o tym zapomniałam. Przecież ja też
miałam mu o tym powiedzieć.
- Spokojnie. Powiedział, że już wysłał sowę do Ministerstwa
po potrzebne papiery dla nas. Jutro powinny już być.
- A propos jutra. W co się ubierasz?
- Wiesz zapomniałam
Ci powiedzieć, ale ja nie spędzę Sylwestra z wami.
- A z kim?- zapytała
zdziwiona.
- Z Harrym, Ginny i
Ronem w Norze.
- Czyli nie przeszkadza im kim naprawdę jesteś?
- Niezupełnie. Oni jeszcze o niczym nie wiedzą. Chcę im to
jutro powiedzieć. Wiem, że nie będą chcieli mnie znać, ale zrozum oni zasługują
na coś więcej niż tylko na list z wyjaśnieniami. W końcu przyjaźniliśmy się
przez ponad sześć lat, a to zobowiązuje chociażby
do tego, żeby wyjaśnić im wszystko osobiście.
- Rozumiem i wiem jakie to dla Ciebie ciężkie. Poszłabym z
Tobą, ale zgaduję, że się nie zgodzisz. Mam rację?
-Tak masz. Chcę iść sama.
- A tata, pozwolił Ci?
- Tak, ale rzuci czar na moje znamię i w ten sposób dowie
się, gdy będzie grozić mi jakieś niebezpieczeństwo.
- Aha. Chcesz trochę grzanego miodu?
- Chętnie.
Usiadły na łóżku i plotkowały. Gdy skończył się miód Pansy powiedziała „ Dobranoc” i
poszła do siebie. Hermiona postanowiła
uporządkować rzeczy, które wzięła ze
swojego dawnego pokoju. Po skończonej pracy zobaczyła, że jest dopiero
dziewiąta i postanowiła przeczytać jakąś
książkę. Wybrała na chybił trafił z regału, ułożyła się wygodnie i zaczęła
czytać.
*******
W tym samym czasie w
sypialni dla gości w Riddle
Manor przystojny blondyn popijał
Ognistą Whisky razem ze swoimi (również przystojnymi) przyjaciółmi : Blaisem i Teodorem. Gadali o…
dziewczynach.
- Teo co jest z tobą
i starszą Riddle?
- A z tobą i młodszą Riddle?- zbył blondyna.
- A co ma niby być? Nie ma nic po prostu ją pocałowałem,
żeby spróbować jak całuje i tyle.
- Bo na nic więcej cie nie pozwoliła.- zakpił Diabeł. Trafił
w czuły punkt. On Draco Malfoy miałby zostać
odtrącony przez dziewczynę? W życiu.
- Nic więcej się nie stało, bo nie chciałem.
- Starzejesz się Panie Malfoy. Ty odpuściłeś jakieś
dziewczynie?- podpuszczali go dalej- Niemożliwe. Po prostu stchórzyłeś.
- Ja nie tchórzę- wycedził przez zęby coraz bardziej
wkurzony na kumpli
- W takim razie to udowodnij.
- Jak?
- Uwiedziesz Hermione, będziesz z nią przez trzy tygodnie, a potem ją przelecisz. Wchodzisz
w to?- Blaise mówił to kpiącym głosem, pewny, że Draco nie podejmie wyzwania.
Ale oni zranili jego ego, ego dumnego Malfoya. Chłopak chwilę rozważał
wszystkie za i przeciw. Poderwanie Hermiony może być trudne, ale przecież nie
niewykonalne. Ale z drugiej strony to córka jego Pana. Chociaż tu chodzi o
honor. Dziewczyna się nieźle na niego wkurzy po czymś takim, ale przecież on
taki jest. W Hogwarcie wszyscy wiedzą, że
nie chodzi z dziewczyną dłużej niż cztery dni, więc Hermiona mu zaufa, a
on pokaże tym gamoniom. Po krótkim za zastanowieniu odpowiedział
- Zgoda, ale stawiasz mi Ognistą- powiedział ku zaskoczeniu
chłopaków i wyszedł z pokoju, zostawiając ich ze szczękami na ziemi.
- Wiesz co Teo, jak on to naprawdę zrobi i Hermiona dowie
się, że to my to wszystko wymyśliliśmy, to mamy przejebane.
- Wiem o tym.
Cudo!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze cieszę się , że Hermiona nie odtrąciła Grangerów :)
Po drugie ciekawe jak zareagują Harry, Ron i Ginny, choć można się spodziewać że nie za dobrze :/
Po trzecie zakład chłopaków... za mądry to on nie jest :D Gdy Czarny Pan się dowie co możliwe że zrobi Draco jego córeczce to nie chce być na miejscu blondyna!
Po czwarte i najważniejsze! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
Pozdrawiam i weny życzę :)
P.S Możesz wyłączyć weryfikacje obrazkową? Strasznie wkurzająca jest :/
Co za zakład, ciekawa jestem co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuń------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
No to do roboty...
OdpowiedzUsuń1. Nie wiem czy to ten rozdział był tak ciekawy czy co, w każdym razie nie wychwyciłm żadnych literówek, więc gratki ;)
2. Zakład chłopaków... b. fajny pomysł.
Ciekawe co się stanie dalej... Pozdrawiam i życzę weny
Alexandra
Jest parę literówek ale to się zdarza. Ciekawi mnie co dalej więc lecę czytać i mam nadzieję, że jakoś przeciągniesz akcję. Tak żeby Malfoy i "Granger" się docierali, poznawali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Schanee :) :*