2 kwietnia 2014

Rozdział III

Kochana Hermiono,
gdzie się podziewasz? Miałaś zjawić się u nas w drugi dzień świąt. Dlaczego nie przyjechałaś? Czy jesteś na nas obrażona? Jeśli tak, to napisz za co. Przepraszamy, jeśli zrobiliśmy coś źle.  Nawet nie możemy do ciebie przyjść, bo rzuciłaś na swój dom zaklęcie nienanoszalności. Odezwij się do nas, bo bardzo się martwimy. Daj jakikolwiek znak, że żyjesz, może to być nawet tylko jedno słowo napisane w odpowiedzi- "żyję". Odpisz. Martwimy się.
Ginny, Harry i Ron.
Hermiona siedziała w swoim pokoju i czytała list o przyjaciół. Od  ponad tygodnia mieszkała  w Riddle Manor , dziś był 30 grudnia. Czuła wyrzuty sumienia, że tak ich opuściła bez słowa wyjaśnienia.  Prawdę mówiąc chciała, aby zapomnieli o niej traktowali ją jak powietrze. Ale czy to jest możliwe? Przyjaźnią się przecież ponad sześć lat. Ale oni ją znienawidzą jeśli dowiedzą się prawdy. Jej ojciec jest w końcu odwiecznym wrogiem, oni toczą ze sobą wojnę. W tym momencie każdy z nich planuje jak zabić tego drugiego. Ale jednak mimo wszystko należą im się wyjaśnienia, ona też wołałaby znać najgorszą prawdę niż nie wiedzieć nic i żyć w kłamstwie. Postanowiła im odpisać. Chwilę poszperała i znalazła kawałek pergaminu.
Kochani Ginny, Harry i Ron,
Nic mi nie jest. Po prostu dużo się ostatnio u mnie pozmieniało i musiałam to sobie wszystko poukładać. Przepraszam, że się nie odzywałam. Co wy na to, aby spotkać się w Norze jutro i zrobić sobie w czwórkę Sylwestra?
Hermiona
Po wysłaniu listu poczuła się trochę lepiej. Powie im prawdę, ale dopiero tuż  przed swoim powrotem tutaj. To będzie pewnego rodzaju pożegnanie. Nie zdziwi się jeśli nie będą chcieli mieć z nią żadnego do czynienia.  Myśląc nad tym przypomniała sobie, że jest ktoś jeszcze kto na pewno się o nią martwi. Powinna odwiedzić Grangerów.  Postanowiła nie odkładać tego na później. Ubrała  płaszcz i buty i udała się w kierunku wyjścia, aby teleportować się do ich domu. Chwile później stała już przed budynkiem w którym spędziła dzieciństwo. Było takie szczęśliwe. Chciała by znów stać się kilkuletnim dzieckiem, którego największym problemem jest to że rozpruła ubranko dla lalki. Będzie jej brakować Jane i Andrew, ale cóż już postanowiła. Chce być ze swoja rodziną.  Podeszła do drzwi i zastanowiła się czy wejść czy zapukać. Po chwili namysłu wybrała to pierwsze w końcu to jej „drudzy” rodzice. Gdy weszła od razu poczuła przyjemny aromat, który unosił się w powietrzu- Jane piekła ciasteczka. Przeszła do kuchni i zapukała cicho w otwarte drzwi, aby  kobieta zauważyła, że nie jest sama w pomieszczeniu.  Ta  od razu się odwróciła, a gdy zobaczyła kto stoi w przejściu krzyknęła:
- Hermiona!- rzuciła się, aby ją uściskać.- Tak się cieszę, że nic Ci nie jest. Bardzo się o ciebie martwiliśmy. Andrew! Zobacz kto do nas przyszedł!- krzyknęła w stronę salonu.
Mężczyzna pojawił się po chwili w kuchni, a gdy zobaczył w niej Hermionę, również mocno ja do siebie przytulił.
- Możemy porozmawiać?- zapytała gdy w końcu oboje ją wyściskali.
-Oczywiście. Chodźmy do salonu.
Gdy usiedli na chwilę zapadła cisza, którą przerwała Hermiona.
- Wiem, kim są moi rodzice.
-Jak to? Przecież oni nie żyją. - powiedziała Jean.
- Jak to nie żyją?! Żyją i mają się dobrze. Pamiętacie tego człowieka, który mnie stąd zabrał?- oboje kiwnęli głowami.- To on jest moim ojcem.- widząc przerażone miny szybko dodał- Spokojnie, on tak naprawdę nie wygląda. To tylko czar. Poznałam również mamę, siostrę i brata. Czy możecie mi powiedzieć jak się u was znalazłam?
- Oczywiście. To był tak. Pewnego dnia przyszła do nas kobieta, która miała ze sobą kilku miesięczne dziecko- Ciebie.  Powiedziała nam, że straciłaś rodziców i  nie masz gdzie się podziać. Powiedziała nam, że jesteś czarownicą. Poprosiła o  przygarnięcie i wychowanie ciebie. Zgodziliśmy się, ponieważ sami nie możemy mieć dzieci. Resztę już znasz.
-Tak znam, ale to wszystko co mi opowiedzieliście to stek bzdur.  Tak jak już mówiłam moi rodzice żyją. Poznałam ich dopiero teraz  dlatego że mnie porwano, a ja należę do pewnego starego rodu czarodziejów i gdy skończyłam  17 lat na moim nadgarstku pojawiło się małe znamię w kształcie węża.- mówiąc to pokazała im znamię.
- To straszne. Dlaczego Cię porwali?
- Cóż… Moim ojcem jest największy czarnoksiężnik w historii świata.
- Czy to on był u nas w domu?
Tak on.- widząc ich przerażone twarze szybko dodała- Spokojnie. On tak nie wygląda naprawdę. To tylko czar.
-Och, a czy ty …?
-Tak, zaakceptowałam ich.
- Tak się o ciebie martwimy.- do rozmowy wtrącił się milczący dotąd Andrew.- Jeśli będziesz chciała zawsze możesz tu wrócić.
-Dobrze i dziękuję za opiekę nade mną.
- To nic takiego naprawdę cię pokochaliśmy i wychowaliśmy tak jak własne dziecko z miłości do ciebie właśnie.
-Rozumiem i jeszcze raz dziękuję. Niestety muszę już wracać. Nie zdążyłam powiedzieć nikomu gdzie jestem, pewnie się martwią. Ale zanim pójdę mogę wziąć swoje rzeczy?
-Oczywiście nie musisz pytać przecież o takie rzeczy.- odpowiedział jej Andrew.
Hermiona weszła po schodach do swojego pokoju. Był on dużo mniejszy od jej obecnego.  Rozejrzała się po nim.  Tu wśród tych niebieskich ścian przeżyła najlepsze dzieciństwo jakie można sobie wyobrazić. Pomyślała, że nie każdy umiał by tak jak Grangerowie otoczyć miłością i opieką obce im dziecko.  Usiadła na łóżku i przypominała sobie niektóre chwile spędzone w tym pokoju.  Przywołała kartony  i spakowała swoje książki, figurki, pamiątki z przeróżnych przygód, zdjęcia z dzieciństwa. Gdy się z tym uporała odesłała wszystko do Riddle Manor i zeszła na dół.
- Do  widzenia.- pocałowała każdego w policzek.
- Do zobaczenia. Odwiedź nas jeszcze.- powiedziała Jane.
-Oczywiście, że was odwiedzę.. To do zobaczenia.- powiedziała i wyszła. Po chwili teleportowała się do domu. Spojrzała na zegarek i nie mogła uwierzyć, że jest  już tak późno- dochodziła szósta. Spędziła u Grangerów ponad  cztery godziny. Postanowiła zejść do jadalni na kolację, która zaczynała się o szóstej. Po pięciu minutach już tam byłam. Jadalnia był dużą salą o pastelowych ścianach. Sufit, z którego zwisał piękny kryształowy żyrandol podpierały misterne kolumny z marmuru, po których wiły się pnącza jakiejś magicznej rośliny, która wydzielała przyjemny zapach. Na całej długości jednej ze ścian znajdowały się połączone ze sobą okna, z których był przepiękny widok na ogród. Na środku stał wielki, ciemny, dębowy stół, teraz magicznie powiększony, aby zmieścili się przy nim wszyscy goście. Do kompletu były czarne krzesła ze złotymi dodatkami. Na razie byli tylko Narcyza, Lucjusz (zostali na resztę przerwy ze swoimi dziećmi w Riddle Manor, podobnie jak i inni, którym zaproponował to Czarny Pan. Ciężko było nie zauważyć, że to tylko Ci, którzy  mają dzieci w wieku  bliźniaczek,  lub podobnym.) Severus i Kate. Uśmiechnęła się do nich i usiadła na swoim miejscu. Po chwili miejsce obok niej zajęła Pansy.
-Hej.- powiedziała dając jej całusa w policzek- Gdzie byłaś całe popołudnie? Wszędzie Cię z dziewczynami szukałyśmy.
- Hej, byłam u Grangerów. Wiesz, martwili się, bo cóż… tata nie zrobił na nich zbyt dobrego wrażenia.
- Aaa rozumiem, tam był tym złym Voldemortem- mówiąc to rozczapierzyła palce i zrobiła przerażoną minę.
-Dokładnie-  wydusiła, śmiejąc się z Pansy. W tym momencie do sali weszli Teodor, Draco i Blasie. Do Diabła i Teodora uśmoechnęła się, a Malfoyowi rzuciła piorunujące spojrzenie. Pansy, która wiedziała już o sytuacji z Balu zrobiła to samo, no może do Teo rzuciła bardziej kokieteryjny uśmiech. W chwili gdy miażdżyły blondyna spojrzeniem podeszły do nich Laura i Camile.
-Hejka, wyglądacie jakbyście miały zamiar zrzucić na kogoś Crucio. Co jest?- trajkotała starsza
- To chyba tylko mój brat idiota Cam- odezwała się Laura.
- Olejmy go zgoda?
Nie zdążyły odpowiedzieć bo do stołu dotarli chłopacy. Od razu po balu usiedli w jednym rogu stołu , a dorośli zajmowali resztę miejsc. Tu brakowało już tylko Erika.
-Hej laski-przywitał się Zab.
-Hej- odpowiedziały mu chórem.
- Co porabiacie dziś wieczorem? Impreza?
- O nie, Zabini ja mam już dość od świąt codziennie imprezujemy. Ja się wypisuję. Poza tym jutro też pewnie nie odpuścisz więc ja wolę chociaż dziś mieć spokój i nie obudzić się jutro na kacu.- skończyła Pan
-Ja również dzisiaj sobie odpuszczam.-dodała Hermiona.
- I ja- tym razem odezwała się  Camile.
- Cóż wygląda na to, że sami sobie z Erikiem poimprezujecie.- powiedziała Laura
-Cześć wszystkim. Jak impreza to dzisiaj beze mnie.- na kolację przyszedł spóźniony już Erik i w pośpiechu zajadał kanapki.- Ne mam czasu.
-Nie no, nie zostawiajcie nas. W takim wypadku to będzie po prosttu picie Ognistej w pokoju, a nie impreza.
- Przykro nam. Dziś nic z tego.- powiedziała Camile wstając. Reszta dziewczyn również skończyła, więc wszystkie wstały i udały się do wyjścia.
-Na razie- pożegnały się jednym głosem.
Gdy były już za drzwiami odezwała się Miona:
-Idźcie już. Coś mi się przypomniało i muszę porozmawiqć z ojcem.
- Dobrze zobaczymy się później.- powiedziała Pansy i poszły. Dziewczyna zaś udała się z powrotem w stronę jadalni. Chciała porozmawiać z ojcem. Weszła i poszukała go wzrokiem.  Siedział z mamą i rozmawiał z Averym.
- Tato, czy możemy porozmawiać?
-Oczywiście. Avery spływaj.- mężczyzna posłusznie się oddalił, a ja zajęłam jego  miejsce.
- O co chodzi?
- Chciałabym zmienić nazwisko.
- Już o tym pomyśleliśmy i wysłaliśmy sowę po potrzebne papiery dla Ciebie i Pansy. Jutro rano powinny być. Wystarczy, że je podpiszecie.
- Wtedy będziemy miały również ponowny przydział prawda?
- Tak, ale nie tylko Riddle'owie będą mieli przydział na ostatnim roku. Camile i Laura również będą w Hogwarcie.
- Tak? To świetnie. Dobrze będzie mieć przy sobie osoby, które znam i wiem, że mnie zaakceptowały jako twoją córkę.
- A właśnie rozmawiałaś już z Potterem?
- Nie, ale w związku z tym czy mogłabym spędzić sylwestra w Norze?  Chcę im wszystkim powiedzieć właśnie jutro. Ale bez żadnej eskorty.- zaoponowała widząc, że ten już otwiera usta, aby to powiedzieć.
- Cóż. Zgodzę się na to, ale pod jednym warunkiem. Gdy jutro przyjdziesz podpisać papiery na twoje znamię zrzucę czar, który poinformuje mnie gdy będziesz w niebezpieczeństwie zgoda?
-Dobrze. Mogę już iść? Pansy czeka na mnie w pokoju.
-Jasne. Dobranoc.
- Dobranoc.- rzuciła przez ramię i ruszyła do wyjścia. Po chwili była już u siebie, gdzie czekała na nią siostra.
- Co chciałaś od taty?
- Chcę zmienić nazwisko na swoje prawdziwe.
- Na Merlina, kompletnie o tym zapomniałam. Przecież ja też miałam mu o tym powiedzieć.
- Spokojnie. Powiedział, że już wysłał sowę do Ministerstwa po potrzebne papiery dla nas. Jutro powinny już być.
- A propos jutra. W co się ubierasz?
-  Wiesz zapomniałam Ci powiedzieć, ale ja nie spędzę Sylwestra z wami.
- A  z kim?- zapytała zdziwiona.
-  Z Harrym, Ginny i Ronem w Norze.
- Czyli nie przeszkadza im kim naprawdę jesteś?
- Niezupełnie. Oni jeszcze o niczym nie wiedzą. Chcę im to jutro powiedzieć. Wiem, że nie będą chcieli mnie znać, ale zrozum oni zasługują na coś więcej niż tylko na list z wyjaśnieniami. W końcu przyjaźniliśmy się przez ponad  sześć lat, a to zobowiązuje chociażby do tego, żeby wyjaśnić im wszystko osobiście.
- Rozumiem i wiem jakie to dla Ciebie ciężkie. Poszłabym z Tobą, ale zgaduję, że się nie zgodzisz. Mam rację?
-Tak masz. Chcę iść sama.
- A tata, pozwolił Ci?
- Tak, ale rzuci czar na moje znamię i w ten sposób dowie się, gdy będzie grozić mi jakieś niebezpieczeństwo.
- Aha. Chcesz trochę  grzanego miodu?
- Chętnie.
Usiadły na łóżku i plotkowały. Gdy skończył  się miód Pansy powiedziała „ Dobranoc” i poszła do siebie.  Hermiona postanowiła uporządkować rzeczy, które wzięła  ze swojego dawnego pokoju. Po skończonej pracy zobaczyła, że jest dopiero dziewiąta i  postanowiła przeczytać jakąś książkę. Wybrała na chybił trafił z regału, ułożyła się wygodnie i zaczęła czytać.
*******
W tym samym czasie w  sypialni dla gości w Riddle  Manor  przystojny blondyn popijał Ognistą Whisky razem ze swoimi (również przystojnymi)  przyjaciółmi : Blaisem i Teodorem. Gadali o… dziewczynach.
- Teo co jest  z tobą i starszą Riddle?
- A z tobą i młodszą Riddle?- zbył blondyna.
- A co ma niby być? Nie ma nic po prostu ją pocałowałem, żeby spróbować jak całuje i  tyle.
- Bo na nic więcej cie nie pozwoliła.- zakpił Diabeł. Trafił w czuły punkt. On Draco Malfoy miałby zostać  odtrącony przez dziewczynę? W życiu.
- Nic więcej się nie stało, bo nie chciałem.
- Starzejesz się Panie Malfoy. Ty odpuściłeś jakieś dziewczynie?- podpuszczali go dalej- Niemożliwe. Po prostu stchórzyłeś.
- Ja nie tchórzę- wycedził przez zęby coraz bardziej wkurzony na kumpli
- W takim razie to udowodnij.
- Jak?
- Uwiedziesz Hermione, będziesz z nią przez  trzy tygodnie, a potem ją przelecisz. Wchodzisz w to?- Blaise mówił to kpiącym głosem, pewny, że Draco nie podejmie wyzwania. Ale oni zranili jego ego, ego dumnego Malfoya. Chłopak chwilę rozważał wszystkie za i przeciw. Poderwanie Hermiony może być trudne, ale przecież nie niewykonalne. Ale z drugiej strony to córka jego Pana. Chociaż tu chodzi o honor. Dziewczyna się nieźle na niego wkurzy po czymś takim, ale przecież on taki jest. W Hogwarcie wszyscy wiedzą, że  nie chodzi z dziewczyną dłużej niż cztery dni, więc Hermiona mu zaufa, a on pokaże tym gamoniom.  Po  krótkim za zastanowieniu odpowiedział
- Zgoda, ale stawiasz mi Ognistą- powiedział ku zaskoczeniu chłopaków i wyszedł z pokoju, zostawiając ich ze szczękami na ziemi.
- Wiesz co Teo, jak on to naprawdę zrobi i Hermiona dowie się, że to my to wszystko wymyśliliśmy, to mamy przejebane.

- Wiem o tym.

4 komentarze:

  1. Cudo!
    Po pierwsze cieszę się , że Hermiona nie odtrąciła Grangerów :)
    Po drugie ciekawe jak zareagują Harry, Ron i Ginny, choć można się spodziewać że nie za dobrze :/
    Po trzecie zakład chłopaków... za mądry to on nie jest :D Gdy Czarny Pan się dowie co możliwe że zrobi Draco jego córeczce to nie chce być na miejscu blondyna!
    Po czwarte i najważniejsze! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)
    P.S Możesz wyłączyć weryfikacje obrazkową? Strasznie wkurzająca jest :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za zakład, ciekawa jestem co z tego wyniknie.


    ------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No to do roboty...
    1. Nie wiem czy to ten rozdział był tak ciekawy czy co, w każdym razie nie wychwyciłm żadnych literówek, więc gratki ;)
    2. Zakład chłopaków... b. fajny pomysł.
    Ciekawe co się stanie dalej... Pozdrawiam i życzę weny
    Alexandra

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest parę literówek ale to się zdarza. Ciekawi mnie co dalej więc lecę czytać i mam nadzieję, że jakoś przeciągniesz akcję. Tak żeby Malfoy i "Granger" się docierali, poznawali.

    Pozdrawiam Schanee :) :*

    OdpowiedzUsuń